-Niall. -Krzyknęłam do chłopaka który właśnie wchodził z brunetką do mieszkania jej rodziców. Tego wieczoru była wigilia i blondyn jako już dla nich członek rodziny został zaproszony. Chłopak rozpostrzeżył swoje ręce na znak , że czeka na przytulaska. Tak właśnie zrobiłam. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w niego .Wiki stała koło nas i tylko zacieszała. Obcałowałam go jak nigdy i dopiero po jakiś 10 minutach go puściłam kiedy to moja przyjaciółeczka się nie cierpliwiła. Po godzinie wszyscy podzieliliśmy się opłatkiem , zmówiliśmy modlitwę i zabraliśmy się za jedzenie. Niall nie pierwszy raz jadł te oto Polskie potrawy. Wiki słynęła z tego ,że była niesamowitą kucharką. A może dlatego ,że jej ojciec nim też był. Blondyn pożerał wszystkie potrawy jako jedyny. Nikt nie dał rady spróbować wszystkiego a on bez problemu. Każdy się denerwował bo jadł najdłużej i nici z prezentów. Grzesiek starał się go jakoś pośpieszyć, ale jedzenie dla blondyna było najważniejsze.
-A co myślicie o tym , żeby zabrać tą miskę z sałatką i zapakować . Cieszył by się chyba. -Powiedziałam po Polsku do Wiki. Każdy się zasmiał nie licząc Grześka i blondyna. Spojrzeliśmy na niego a on przy stopował z jedzeniem .
-obgadujecie mnie. -Powiedział.
-Nie... No co ty . -Powiedziałam. Na chwilkę przestał jeść.
-A zrobię sobie kilku minutową przerwę. - Powiedział.
-Ej no nie bądź wredny wujek.Ja nic nie zrobiłem. -Powiedział Grzesiek tuląc się do niego.
-No dobra już się najadłem. -Powiedział. Grzesiek jako , że najmłodszy to rozdawał nam prezenty. Dostałam prostownice, kosmetyki, jakieś fajne ciuszki i aparat. Niall dostał też jakieś ubranie, pełno słodyczy , jakieś perfumy i od Wiki srebrny zegarek. Ona za to dostała złoty łańcuszek który serio musiał go troszeczkę kosztować bo był cudowny. Od rodziców dostała jakieś drobiazgi jak kosmetyki, a ode mnie dostała nowiutki telefon. Prezenty się każdemu podobały a najbardziej to już Grześkowi bo dostał pełno zabawek od Nialla który bawił się potem z nim chyba przez jakie trzy godziny. Jak myślałam , że to Grzesiek będzie najbardziej szczęśliwy to się pomyliłam bo Wiki dostałą jeszcze jeden prezent który Rudzicą nie pokazała. Nie bać się to nie wibrator . Od razu przyszła mi się pochwalić seksowną bielizną od niego. Miałam nadzieję, że nie będą chcieli jej ' wyprubywać' no bo wiadomo ściany mają uszy.
***
-No nareszcie. -Krzyknęłam. Nawet nie wiedziałam do którego pierwszego miałam się przytulić. Postnowiłam zrobić to kolejno jak stali czyli Liam, Zayn, Louis i Harry. Z każdym tuliłam się tak długo no bo ej nie widziałam ich tak długo jednak z loczkiem zajęło mi to o połowę mniej bo za nim pojawiła się Taylor. Reszcie chłopaków widać nie podobał się fakt , że blondynka przez pewnie czas zamieszka z naszym loczkiem co oznaczało , że i z nami też. Denerwowało mnie to , że ta dziewczyna była taka....Idealna. Dosłownie perfekcyjna, mówiła to co każdy chciał usłyszeć. Byka nieziemsko miła, aż czasem za miła jednak wiedziała do jakiego stopnia ma być. Zdawało mi się nawet , że udaje bycie 'miłej' w stosunku do mnie. Ciągle na mnie patrzyła tym wzrokiem zabójcy. Nie wiedziałam dlaczego .Przecież nic mnie nie łączyło z Harrym. Albo po prostu mi się wydawało.
-Czy ty i Harry?-Spytała kiedy stałyśmy same w kuchni.
- O nie. Nie bój się. Harry to kolega a paparazzi sobie coś wymyślili- Powiedziałam.
-No to masz szczęście. -Powiedziała wychodząc z tym swoim uśmieszkiem. Miałam ochotę w tym momencie złapać ją za te blond kudły i o ścianę. Po kilku minutach każdy zebrał się w kuchni. Zaczęłam gotować obiad z Wiki.
-A teraz jebnij jej ta patelnią zanim zgaśnie. -Powiedział Wiki po Polsku.
-Widzę , że ktoś tu się naoglądał za dużo niekrytego. -Od powiedziałam jej . Ona się zaśmiała.
-Ej nie ładnie tak. -Powiedział Louis.
-Okey chcesz wiedzieć o czym gadałyśmy. -Powiedziałam.
-Ewelina nie. -Powiedziała Wiki. Ona serio myślała , że mu powiem.
No chcę. -Powiedział.
-Mówiła , że właśnie okres jej się zaczyna.
-Miała tydzi.....-Zaczął blondyn , ale widziałam ,że w ostatniej chwili Wiki nadepła mu na nogę. Chłopak ledwo powstrzymał się od krzyknięcia.
****
-No to co sylwek. -Powiedziałam.
-Ale co to jest ? -Spytał Harry. No tak ułomy w tym kraju nie obchodziły tak sylwestra jak Polacy .
-Oj też macie imprezy na sylwestra. - Powiedziałam.
-No czasem -Powiedział blondyn. - Ale nie nazywamy tego tak jak wy.- Dodał.
-Oj cicho.- Machnęłam mu ręką przed twarzą.
-Fajerwerki. -Krzyknęła Wiki.
-Po co ? -Spytał Louis.
-No sylwester halllooo -Powiedziałam.
-To fajerwerki też? -Spytał.
-Powalony kraj. - Powiedziałam pod nosem po Polsku.
Tak jak z Wiki se zażyczyłyśmy to tak zrobiliśmy naszego sylwestra. Zaprowadziłam Grześka do mojej mamy. Chciała pogadać wszystko wyjaśnić. i przeprosić ,ale się nie dałam. Nie nabierze mnie drugi raz na swoje głupie gierki. Było mi żal bo cuciłam mieć matkę, ale nie w takich okolicznościach. Kiedy wróciłam chłopcy mieli już zakupiony alkohol. No to co Imprezę czas zacząć. Wraz z Wiki zaprosiliśmy naszych znajomych z pracy. Niestety Stelle też wypadało. Ucieszyłam się bo Jeremy również przyszedł.
-Mogę poprosić panią do tańca? -Spytał chłopak.
-Ależ oczywiście. -I tak zaczęła się impreza. Zacięliśmy tańczyć nie zwracając uwagi na ludzi w okół nas. Kilka razy jedynie dostrzegłam Harrego który nas obserwował i który migdalił się ze swoją nową 'ukochaną' Lekko mnie to brzydziło. Boże z tego co widać to Harry mi się podobał. Może i był przysotojny. Boże Ewelina o czym ty myślisz. To alkohol tak działa.
-Pijemy więcej. -Powiedziałam ciągnąc chłopaka do alkoholu. Zaśmiał się. W końcu film mi się urwał....
***
-Nie przesadziłaś wczoraj troszeczkę?-Podszedł do mnie Harry. Byliśmy jak na razie sami w domu.
-Trochę wypiłam. -Zaśmiałam się.
-Chodzi mi o tego kolesia. Jeremy nie jest dla ciebie. -No nie zaczyna się.
-Że co?-Krzyknęłam podnosząc się z sofy na której właśnie leżałam.
-Chcę dla Ciebie dobrze i mówię ci serio Jeremy to koleś nie dla ciebie. -Wstałam i byłam na niego zła. Serio zła. Nie mógł mówić mi takich rzeczy. Nie miał prawa za nic obrażać człowieka z którym się spotykałam.
-Harry nie będziesz mi mówił z kim mam być a z kim nie. To moje życie i chuj ci do niego .
-I potem znowu będę musiał Cię zbierać z jakiegoś parku. -Powiedział wydzierając się nam nie.
-Słucha?-Powiedziałam. Poczułam jak zaraz zacznę płakać. -Więc jestem tu z wami z litości? Robisz to bo ci było mnie tylko żal? -Krzyknęłam już płacząc na dobre. Chłopak chciał do mnie podejść ale odeszłam od niego .
-Eve to nie tak. -Powiedział. -Nie to miałem na myśli.
-Nie nazywaj mnie tak co ja nie mam imienia. -Krzyknęłam ponownie cała zalana łzami.
-Ewelina. -Powiedział po kilku sekundach namysłu.
-To i tak niczego nie naprawi. -Powiedziałam odbiegając do swojego pokoju w którym zamknęłam się na klucz. Opadłam na podłogę i zaczęłam płakać coraz to bardziej. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego , że ktoś może wylać tyle łez w kilka minut. Zranił mnie i to bardzo. Widać dalej byłam dla niego nikim.