czwartek, 17 stycznia 2013

11. Robisz to bo ci było mnie tylko żal?




-Niall. -Krzyknęłam do chłopaka który właśnie wchodził z brunetką do mieszkania jej rodziców. Tego wieczoru była wigilia i blondyn jako już dla nich członek rodziny został zaproszony. Chłopak rozpostrzeżył swoje ręce na znak , że czeka na przytulaska. Tak właśnie zrobiłam. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w niego .Wiki stała koło nas i tylko zacieszała. Obcałowałam go jak nigdy i dopiero po jakiś 10 minutach go puściłam kiedy to moja przyjaciółeczka się nie cierpliwiła. Po godzinie wszyscy podzieliliśmy się opłatkiem , zmówiliśmy modlitwę i zabraliśmy się za jedzenie. Niall nie pierwszy raz jadł te oto Polskie potrawy. Wiki słynęła z tego ,że była niesamowitą kucharką. A może dlatego ,że jej ojciec nim też był. Blondyn pożerał wszystkie potrawy jako jedyny. Nikt nie dał rady spróbować wszystkiego a on bez problemu. Każdy się denerwował bo jadł najdłużej i nici z prezentów. Grzesiek starał się go jakoś pośpieszyć, ale jedzenie dla blondyna było najważniejsze. 
-A co myślicie o tym , żeby zabrać tą miskę z sałatką i zapakować . Cieszył by się chyba. -Powiedziałam  po Polsku do Wiki. Każdy się zasmiał nie licząc Grześka i blondyna. Spojrzeliśmy na niego a on przy stopował z jedzeniem .
-obgadujecie mnie. -Powiedział. 
-Nie... No co ty .  -Powiedziałam. Na chwilkę przestał jeść. 
-A zrobię sobie kilku minutową przerwę. - Powiedział. 
-Ej no nie bądź wredny wujek.Ja nic nie zrobiłem. -Powiedział Grzesiek tuląc się do niego. 
-No dobra już się najadłem.  -Powiedział. Grzesiek jako , że najmłodszy to rozdawał nam prezenty. Dostałam prostownice, kosmetyki, jakieś fajne  ciuszki i aparat. Niall dostał też jakieś ubranie, pełno słodyczy , jakieś perfumy i od Wiki srebrny zegarek. Ona za to dostała złoty łańcuszek który serio musiał go troszeczkę kosztować bo był cudowny. Od rodziców dostała jakieś drobiazgi jak kosmetyki, a ode mnie dostała nowiutki telefon. Prezenty się każdemu podobały a najbardziej to już Grześkowi bo dostał pełno zabawek od Nialla który bawił się potem z nim chyba przez jakie trzy godziny. Jak myślałam , że to Grzesiek będzie najbardziej szczęśliwy to się pomyliłam bo Wiki dostałą jeszcze jeden prezent który Rudzicą nie pokazała. Nie bać się to nie wibrator . Od razu przyszła mi się pochwalić seksowną bielizną od niego. Miałam nadzieję, że nie będą chcieli jej ' wyprubywać' no bo wiadomo ściany mają uszy.



                                                  ***
-No nareszcie. -Krzyknęłam. Nawet nie wiedziałam do którego pierwszego miałam się przytulić. Postnowiłam zrobić to kolejno jak stali czyli Liam, Zayn, Louis i Harry. Z każdym tuliłam się tak długo no bo ej nie widziałam ich tak długo jednak z loczkiem zajęło mi to o połowę mniej  bo za nim pojawiła się Taylor. Reszcie chłopaków widać nie podobał się fakt , że blondynka przez pewnie czas zamieszka z naszym loczkiem co oznaczało , że i z nami też. Denerwowało mnie to , że ta dziewczyna była taka....Idealna. Dosłownie perfekcyjna, mówiła to co każdy chciał usłyszeć. Byka nieziemsko miła, aż czasem za miła jednak wiedziała do jakiego stopnia ma być. Zdawało mi się nawet , że udaje bycie 'miłej' w stosunku do mnie. Ciągle na mnie patrzyła tym wzrokiem zabójcy. Nie wiedziałam dlaczego .Przecież nic mnie nie łączyło z Harrym. Albo po prostu mi się wydawało. 
-Czy ty i Harry?-Spytała kiedy stałyśmy same w kuchni.
- O nie. Nie bój się. Harry to kolega a paparazzi sobie coś wymyślili- Powiedziałam.
-No to masz szczęście. -Powiedziała wychodząc z tym swoim uśmieszkiem. Miałam ochotę w tym momencie złapać ją za te blond kudły i o ścianę. Po kilku minutach każdy zebrał się w kuchni. Zaczęłam gotować obiad z Wiki. 
-A teraz jebnij jej ta patelnią zanim zgaśnie. -Powiedział Wiki po Polsku. 
-Widzę , że ktoś tu się naoglądał za dużo niekrytego. -Od powiedziałam jej . Ona się zaśmiała. 
-Ej nie ładnie tak. -Powiedział Louis. 
-Okey chcesz wiedzieć o czym gadałyśmy. -Powiedziałam. 
-Ewelina nie. -Powiedziała Wiki. Ona serio myślała , że mu powiem. 
No chcę. -Powiedział. 
-Mówiła , że właśnie okres jej się zaczyna. 
-Miała tydzi.....-Zaczął blondyn , ale widziałam ,że w ostatniej chwili  Wiki nadepła mu na nogę. Chłopak ledwo powstrzymał się od krzyknięcia.


                                                                       ****
-No to co sylwek. -Powiedziałam. 
-Ale co to jest ? -Spytał Harry. No tak ułomy w tym kraju nie obchodziły tak sylwestra jak Polacy . 
-Oj też macie imprezy na sylwestra. - Powiedziałam. 
-No czasem -Powiedział blondyn. - Ale nie nazywamy tego tak jak wy.- Dodał. 
-Oj cicho.- Machnęłam mu ręką przed twarzą. 
-Fajerwerki. -Krzyknęła Wiki. 
-Po co ? -Spytał Louis. 
-No sylwester halllooo -Powiedziałam. 
-To fajerwerki też? -Spytał. 
-Powalony kraj. - Powiedziałam pod nosem po Polsku. 
Tak jak z Wiki se zażyczyłyśmy to tak zrobiliśmy naszego sylwestra. Zaprowadziłam Grześka do mojej mamy. Chciała pogadać wszystko wyjaśnić. i przeprosić ,ale się nie dałam. Nie nabierze mnie drugi raz na swoje głupie gierki. Było mi żal bo cuciłam mieć matkę, ale nie w takich okolicznościach. Kiedy wróciłam chłopcy  mieli już zakupiony alkohol. No to co Imprezę czas zacząć. Wraz z Wiki zaprosiliśmy naszych znajomych z pracy. Niestety Stelle też wypadało. Ucieszyłam się bo Jeremy również przyszedł. 
-Mogę poprosić panią do tańca? -Spytał chłopak. 
-Ależ oczywiście. -I tak zaczęła się impreza. Zacięliśmy tańczyć nie zwracając uwagi na ludzi w okół nas. Kilka razy jedynie dostrzegłam Harrego który nas obserwował i który migdalił się ze swoją nową 'ukochaną' Lekko mnie to brzydziło. Boże z tego co widać to Harry mi się podobał. Może i był przysotojny. Boże Ewelina o czym ty myślisz. To alkohol tak działa. 
-Pijemy więcej.  -Powiedziałam ciągnąc chłopaka do alkoholu. Zaśmiał się. W końcu film mi się urwał.... 


                                   ***
-Nie przesadziłaś wczoraj troszeczkę?-Podszedł do mnie Harry. Byliśmy jak na razie sami w domu. 
-Trochę wypiłam. -Zaśmiałam się. 
-Chodzi mi o tego kolesia. Jeremy nie jest dla ciebie. -No nie zaczyna się. 
-Że co?-Krzyknęłam podnosząc  się z sofy na której właśnie leżałam. 
-Chcę dla Ciebie dobrze i mówię ci serio Jeremy to koleś nie dla ciebie. -Wstałam i byłam na niego zła. Serio zła. Nie mógł mówić mi takich rzeczy. Nie miał prawa za nic obrażać człowieka z którym się spotykałam. 
-Harry nie będziesz mi mówił z kim mam być a z kim nie. To moje życie i chuj ci do niego . 
-I potem znowu będę musiał Cię zbierać z jakiegoś parku. -Powiedział wydzierając się nam nie. 
-Słucha?-Powiedziałam. Poczułam jak zaraz zacznę płakać. -Więc jestem tu z wami z litości? Robisz to bo ci było mnie tylko żal? -Krzyknęłam już płacząc na dobre. Chłopak chciał do mnie podejść ale odeszłam od niego .
-Eve to nie tak. -Powiedział. -Nie to miałem na myśli. 
-Nie nazywaj mnie tak co ja nie mam imienia. -Krzyknęłam ponownie cała zalana łzami. 
-Ewelina. -Powiedział po kilku sekundach namysłu. 
-To i tak niczego nie naprawi. -Powiedziałam odbiegając do swojego pokoju w którym zamknęłam się na klucz. Opadłam na podłogę i zaczęłam płakać coraz to bardziej. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego , że ktoś może wylać tyle łez w kilka minut. Zranił mnie i to bardzo. Widać dalej byłam dla niego nikim. 

piątek, 11 stycznia 2013

10. Go! Go! Haylor.




Byłam szczęśliwa mogąc iść do pracy pierwszy raz z moją 
najlepszą przyjaciółką. 
-A słyszałaś już  , że Harry ma dziewczynę?-Palnęła brunetka. 
-Dziewczynę?-Zdziwiłam się. Ona spojrzała na mnie. 
-Ma to jakieś znaczenie?-Spytała krzywo na mnie patrząc. 
-Nie. -Skłamałam. Ale nie wiedziałam jakie. Nie wiem nawet czemu czuje, że mi to nie pasuje. Czy ja jestem zazdrosna....?
-A kto to jest?-Spytałam po chwili. 
-Taylor Swift. -  No widać se Harry umie wybierać laseczki. Starsza, blondi, bogata , sławna. Dosłownie dziewczyna dla niego. Go! Go! Haylor. No cóż Taylor to jest moja idolka więc jeszcze lepiej. Wmawiałam to sobie cały czas. To pewnie świetna para. (W rl nie przepadam za nią, ale ma nawet fajne niektóre piosenki.) 



                                                 ***
-Nie dam rady. -Denerwowałam się jak nigdy. Występ zaczynał się już za....
-Wchodzimy za 2 minuty. -Krzyknął Jeremy. 
-Ja nie dam rady. -Wpadłam chyba w depresje. Koło mnie pojawiła się Wiki z telefonem który mi podała. 
-Nie martw się Eve...- Ten głos mnie lekko uspokoił nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. 
-Będę Cię obserwował w TV. Zrób to dla mnie. Dla chłopaków. -Nie zdążyłam nic powiedzieć bo musiałam wybiegać na scenę. Nie śpiewałam , ale taniec był trudny. Wbiegliśmy na scenę. Dostrzegłam całą masę reporterów jak i ludzi. Kiedy Katie zaczęła śpiewać a my tańczyć zapomniałam o stresie i zaczęłam wykonywać swoją pracę. 

Kiedy się skończyło wszyscy znajomi którzy przyszli do grupy tańczącej byli w naszych garderobach. Przyszła Wiki z Grześkiem jednak mojej matki nie było. Nie odzywała się od kilku dni. No może poza jedną wiadomością 'Czy pozwolisz jeszcze Grześkowi widywać się ze mną?' Martwiła się tylko o niego o mnie to już nie. Smutno mi było ,że nie przyszła a wiedziała o tym dobrze. 
-Byłaś niesamowita. -Powiedział Liam przez telefon. Brunetka jak zwykle musiała mieć wszystko na głośniku. 
-Dziękuje Liaś. -Powiedziałam z Polskim zdrobnieniem. 
-Li...co?-Spytał rozbawiony.
 -Oj nie marudź. Liaś. To po Polsku. -Zaśmiał się ponownie. 
-Ej na mnie też coś wymyśl Polskiego. -Krzyknął Harry. 
-No to może. Haziątko. - Zaśmiał się jeszcze bardziej jak wcześniej Liam. 
-Dziwnie brzmi. Tak śmiesznie. -Powiedział . 
-Oj nie marudźcie chłopaki. 
-No dobra przezwiska nie ważne. Byłaś cudowna. - Powiedział Louis a ja wzięłam Grześka na ręce. 
-Ewelina naprawdę byłaś cudowna. - I usłyszałam jakiś nieznany głos. 
-Jestem Taylor. - Powiedziała dziewczyna kiedy nie usłyszała ode mnie nic. 
-Domyśliłam się -opowiedziałam z grymasem. Więc to była prawda. 
-Ewelina. -Za mną pojawił się Jeremy trzymając w rękach bukiet róż. Dał mi je. 
-Jeremy są piękne . Dziękuje. -Powiedziałam rzucając mu się na szyję. Wiki tylko się uśmiechała. 
-Jesteście tam ? -Usłyszałam głos Zayna.
-Tak przepraszam. -Krzyknęłam patrząc na mężczyznę. 
-No to ja wam nie przeszkadzam i idę. -Powiedział jeszcze całując mój policzek na pożegnanie. Uśmiechnęłam się wąchając kwiaty. Tak cudownie pachniały. 
-Eve. - Usłyszałam krzyk loczka. Czyli wołał mnie od  pewnego czasu. 
-Sorki zamyśliłam się. -Powiedziałam. 
-Kto to był?-Spytał Nialler. 
-Kolega z pracy. -Powiedziałam tak , tak dziwnie. 
-Jasne tylko kolega. -Krzyknęła Wiki. Zaśmiałam się. 
-Dobra  nie wnikam. -Pierwszy raz odezwał się Louis. 



                                                 ***
-No to co nowy występ się szykuje. -Powiedział Jeremy po jakiś 3 dniach wolnego. Przez te trzy dni dużo się nie zmieniło. Z chłopcami nie gadałam z Wiki mało czasu też spędzałam bo albo to z rodzicami była , albo ja z Jeremim. Nie można było już powiedzieć,  że jesteśmy razem , ale coś się święciło. 
-Tym razem śpiewać będzie Wiki. -Powiedział. Dziewczyna podskoczyła i zaczęła tańczyć swój taniec szczęścia. Cieszyłam się razem z nią. Byłam ciekawa czy ja kiedyś dostanę szansę na solówkę czy coś w tym stylu. Wiki stwierdziła, że tak.  Nagle zadzwonił mój telefon. Zdziwiłam się bo był to nieznany numer. Odebrałam i pożałowałam. 
-Ewelina. -Powiedział męski głos. Zapewne już każdy by się zaczaił,że to znowu James. Przez pewien czas nie dzwonił, nie przychodził. Kompletnie nic a tu nagle dzwoni a do tego jeszcze z innego numeru. Bałam się, że może coś się czepiać o to , że zadzwoniłam na niego na policje jednak on wręcz przeciwnie. Chciał mnie i Grześka odzyskać. 
-Ty odczep się od nich bo Ci nakopie do dupy. -Wiki zabrała mi telefon. 
-Nie to ty się ogarnij cwelu. -Powiedziała. Zaczęłam się śmiać z niej .Zawsze ich rozmowy zaczynały się tak samo i kończyły. Czyli wyzywanie. 
-A się wal i nie dzwoń więcej. -Powiedziała rozłączając się . 
-To zabieram. -Powiedział teraz do mnie i schowała mój telefon do swojej torebki. 
-Ejj. -Powiedziałam. 
-Oddam Ci jak już kupisz nową kartę. -Powiedziała. Przekręciłam jedynie oczami. Cała Wiki. 
-Rozprawa. - Powiedziałam patrząc na zegarek. -W dupę nie zdążę.  - I zaczęłam wybiegać z sali. Każdy się ze mnie śmiał. Na szczęście zdążyłam go sądku jakieś 5 minut przed rozpoczęciem .James już tam czekał. Chciał podejść i pogadać ,ale w ostatniej chwili zostaliśmy zawołanie do środka. Na szczęście. I piekło się zaczęło . Zaczęli zadawać jakieś pytania o dosłownie wszystko. Ile razem byliśmy. Gdzie teraz mieszkam. Czy jestem z kimś w związku. Wszystko dosłownie. Po ponad godzinie wyszliśmy. Jak na razie to nie wiedzieliśmy jak zostanie podzielony nasz 'majątek' jednak miałam wylane. 

------------------------------
To , że wracam nie jest pewne na sto procent
Dodaje rozdział bo jest lepiej , ale nie 
wiem na jak długo. Akurat dzień 
mam dobry więc wykorzystuje to
jakoś i daje wam rozdział. Wiem, 
że jest denny, ale nie stać mnie 
na lepszy. Mam nadzieję,  że 
mi wybaczycie i do kolejnego. 
Postaram się dodać w niedzielę.

środa, 9 stycznia 2013

Przepraszam

Bardzo was przepraszam za to , że nie ma nowego rozdziału od tak bardzo długiego czasu. Niestety przed sylwestrem wysiadł mi net a teraz mam cholerne problemy miłosne no niestety mam uczucie jakbym robiła źle i chce się zabić :( Nie wiem kiedy będzie rozdział już nie raz próbowałam go pisać , ale i tak po kilku zdaniach kończę płacząc . Dobra nie będę was zanudzała swoimi problemami. Jak na razie blog zostaje zawieszony. Nie wiem kiedy dodam notkę. Postaram się jakoś, ale wątpię  żeby to szybko nadeszło. Trzymajcie za mnie kciuki i miejmy nadzieję , że w końcu podejmę dobrą decyzje :( :( :( :( Jeszcze raz przepraszam was za wszystko i do kiedyś. Ale obiecuje , że wrócę. Jednak nie wiem jeszcze kiedy. :(