czwartek, 27 grudnia 2012

9. Wstawaj nobie.





Wczorajszy wieczór bardzo mnie zdziwił. Nie dość,  że ta wpadka z Jamesem to jeszcze Jeremy za proponował kolejne spotkanie. Tym razem nie była to żadna kolacja , jednak najzwyklejszy wypad na kawę po pracy. Oczywiście zgodziłam się bez żadnego Ale. Czekałam już jakiś czas na skype na Wiki. Nie odzywała się od wczoraj więc była już najwyższa pora. Strasznie za nią tęskniłam. W końcu zadzwoniła. 
-No ile kobieto można czekać?-Zaśmiała się. Od razu zaczęłam jej opowiadać co się stało. Wiki się przejęła bo bardzo lubiła Jeremiego a nienawidziła i wciąż nienawidzi Jamesa. Ucieszyła się na moje kolejne spotkanie z tym o to chłopakiem. Gadałyśmy o Jeremim przez ponad godzinę. Niestety musiałam zbierać się do pracy. Kiedy wchodziłam do teatru bałam się. Nie tylko tego jak będzie teraz po tym co się stało między mną a Jeremim . Tylko martwiłam się tym co oni wszyscy powiedzą. Kiedy zaczęliśmy próbę zorientowałam się , że nikomu nic nie powiedział. Inaczej Stella już by zaczęła swoje biadolenie. Chłopak miał lekko podbite oko. Wszyscy co chwilkę się pytali co mu było , jednak on tym częściej pytali tym wredniej odpowiadał , że mają 'Spierdalać' Nie był w humorze jednak kiedy patrzył na mnie uśmiechał się. To był bardzo dziwne , jednak się ucieszyłam. Widać miedzy nami również było jak wcześniej . Próba dzisiaj trawa znacznie dłużej jak zwykle. Każdy był padnięty a Jeremy kazał ćwiczyć dalej. Pewnie dlatego  , że do występu zostało już bardzo mało czasu. Przyznam się , że denerwowałam się. Nie troszeczkę, ale bardzo. Jednak to nie dziwne, każdy by tak miał jak ja na moim miejscu. 
-Nie zaczekasz na mnie?-Spytał mężczyzna kiedy już planowałam wychodzić.  Spojrzałam na niego i wtedy przypomniało mi się o naszej kawie. 
-No tak. Jak mogłam zapomnieć. - Zaśmiałam się. 
-I znowu zapomniałaś. -Powiedział całując mój policzek. Na szczęście już nikogo nie było, więc bez żadnych  świadków mogłam być przy nim sobą. Po kilku minutach razem wyszliśmy z naszego miejsca pracy. Rozmawiając przechadzaliśmy się parkiem który prowadził do kawiarni. Usiedliśmy w niej i zamówiliśmy po kawie i jakimś cieście. Cieszyłam się, że moja mama zgodziła się zająć Grześkiem bo inaczej bym już dawno musiała po niego lecieć. 


                                  ****
-Cóż policja była tylko sprawdzić czy wszystko jest w porządku. - Słuchałam jak Liam odpowiadał na pytanie 'Co wczoraj w nocy robiła w waszym domu w Londynie policja?'
-Więc dziewczyna z dzieckiem mieszka u was i jest teraz z Perrie? -Prezenterka zadawał coraz to więcej pytań które zaczęły denerwować chłopaków. Ludzie pewnie tego nie dostrzegli bo się uśmiechali jak gdyby nigdy nic jednak ja to dostrzegłam. 
-I znowu o tym gadają?-Koło mnie pojawiła się Perrie z kubkiem gorącej herbaty. Usiadła koło mnie i oglądała swojego chłopaka w telewizji. Widać było jak bardzo za nim tęskniła. Na szczęście leciała do niego już za kilka dni. 
-A co między Tobą a tą dziewczyną?-Kobieta zadała pytanie Harremu. Widać było , że to go bardzo zdziwiło. Zaśmiał się. No normalnie się zaśmiał. 
-Ja i Eve? Nie. - Powiedział. Śmiejąc się z każdą sekundą coraz to bardziej. Poczułam jak coś w sercu mnie ukuło. No serio nic nas nie łączyło to dlaczego tak mnie to zabolało...? Myślałam , że zaraz łzy wypłyną z moich oczu jednak je powstrzymałam. Perrie na szczęście nic nie zauważyła, albo jedynie udawała , że nic nie widzi. 
-Dobra ja lecę po Grzesia. -Powiedziałam i już zaczęłam wstawać. szybko podeszłam do wieszaka z którego ściągnęłam swój płaszczyk i założyłam buty. Kiedy otworzyłam drzwi dostrzegłam Jeremiego z wystawioną ręką. Widać miał w planach zapukać. Zaśmiałam się bo pozycja w której stał z ręką w górze była zabawna. 
-Więc przeszkadżam. -Powiedział widząc , że wychodziłam. 
-Nie. Idę tylko po Grześka. Pójdziesz  ze mną?-Spytała. Chłopak się uśmiechnął . Widać  czekał na to. Troszeczkę dziwnie się czułam. Myślałam Cały czas o Stylesie a kiedy starałam się myśleć o czymś całkiem innym to myślałam o tym czy Grzesiek polubi Jeremiego .Skoro chłopaków polubił to i jego pewnie też. 
-Opowiedz mi coś o nim. -Powiedział nagle chłopak. 
-No cóż to mały urwis. -Powiedziałam w jednym zdaniu. 
-Ale na pewno cudowny. -Powiedział. Uśmiechnęłam się do niego a on zaczął mnie do siebie tulić i tak właśnie zaczęliśmy iść. Przytuleni do siebie. Jak wcześniej zamarzałam to teraz byłam tak rozgrzana , że mogłam się cała rozebrać. To jego ciało tak na mnie działało.
-Witaj mamuś. - Powiedziałam kiedy moja matka otworzyła nam drzwi. Grzesiek od razu zaczął podbiegać do mnie i wzięłam go na ręce. 
-Kto to jest ? -Spytała moja matka po Polsku. 
-Mój przyjaciel?-Opowiedziałam obojętnie. 
-Mamusiu kto to jest ? -Spytał Grzesiek patrząc na Jeremiego .Chłopak się do niego uśmiechał jednak on nic. Grzesiek miał na niego wylane chociaż to dziecko. 
-A co powie na to twój chłopak ?- Spytała moja mama. 
-Słucham ? Jaki chłopak?
-No ten w kręconych włosach. -No nie. Wybuchnęłam śmiechem
-Mamo ja nigdy z nim nie byłam i nie będę. -Powiedziałam. Nie podobało mi się to co właśnie usłyszałam. Jeremiemu też by się nie spodobało . Na szczęście przy najmniej mówiła po Polsku a nie po Angielsku żeby rozumiał. 
-Ale przecież on będzie leszy dla Ciebie. -Powiedziała oburzona. 
-Mamo , ale ja wiem kto jest lepszy dla mnie. -Wydałam się. Jeremy spojrzał nam nie. 
-Może ja już pójdę a wy sobie pogadajcie. -Powiedział chłopak przybliżając się do mnie. 
-Nie. Zostań już idziemy. 
-Córeczko pamiętaj , że ten Styles jest lepszy. -Zaczęła mówić. 
-Czy ja dobrze rozumiem? Chcesz mnie zeswatać ze Styleserm?- Zaśmiałam się. -Więc dlatego chciałaś się pogodzić żebyś też była sławna?-Byłam na nią zła. I to bardzo zła.
-Ewelinka. -Powiedziała. 
-Mamo pokrzyżuje ci twoje plany i powiem ci ze nici z tego. Nigdy z nim nie będę i nawet ja nie mam zamiaru być sławna przez kogoś. - Powiedziałam ciągnąc Jeremiego za rękę. Moja mama dalej stałą w drzwiach. Bez patrzenia na nią więcej odeszliśmy. Chciało mi się płakać. Zraniła mnie. Po wstrzymywałam łzy przez pewien czas. Na szczęście do domu miałam blisko i jakoś udało mi się je powstrzymać. Wpuściłam Grześka do domu który od razu zaczął wołać blondynkę aby pokazać jej co dostał od dziadka. Zostałam całkiem sama z Jeremim. 
-Więc twoja mama mówiła coś o Harrym. - Powiedział nie pewnie. 
- Tak pytała się Czy plotki są prawdziwe. - Powiedziałam z machnięciem ręki. 
-To dlaczego się tak zdenerwowałaś?-Spytał. Nie chciałam go okłamywać , ale i też ranić. 
-Bo każdy mnie do niego porównuje a ja tego nie chcę. - Powiedziałam przybliżając się do niego troszeczkę. Chłopak się uśmiechnął i złapał mnie za ręce. Staliśmy tak przez pewien czas, wgapiał mi się w oczy przez co czułam się speszona. Pomimo tego  ,że nie lubiłam jak ktoś mi się tak patrzy w oczy to teraz nie protestowałam. Sama wgapiałam się w jego tęczówki 
-Harrego są takie zielonkawe. -Pomyślałam i przede mną pojawił się obraz zielonych oczu. Po kilku sekundach otrząsnęłam się. Nie mogę przecież myśleć o Stylesie. Jestem z Jeremim nie mogę myśleć o kimś nie osiągalnym dla mnie.


                                          *** 
-Więc co ona leci na Sławę Hazzy?-Zdziwiła się Perrie. 
-Sama tego nie czaje. No niby jak miałaby być sławna przez coś takiego? -Spytałam. 
-A może po prostu liczy na bogatego zięcia. 
-Oby nie bo Harry jej zięciem nie będzie nigdy.  - Perrie się zaśmiała kiedy tylko jej to powiedziałam. 
-A tobie co? -Spytałam. 
-Nie wiesz co stanie się za jakiś czas może być tak  ,że nawet Zayn może być twoim  nowym mężem. -Kiedy to powiedziała wybuchnęłam panicznym śmiechem przez który wylądowałam na ziemi musiało to wyglądać komicznie bo Perrie patrząc na mnie zaczęła się śmiać tak samo jak ja i skończyłyśmy obie leżąc na podłodze. 
-Mam nadzieję , że żartowałaś.- Powiedziałam kiedy jako tako się ogarnęłyśmy.
-Tak ogólnie to co czujesz do Jeremiego?-Spytała wstając z podłogi. 
-Chyba się zakochałam w nim . - Powiedziałam bez żadnego namysłu. Szczerze to nie wiedziałam czy to prawda. Chciałam w to jednak wierzyć. 
-Więc ty i Harry nici z tego....?-Ponownie zaczęła temat Hazzy. Przekręciłam oczami i wstałam z ziemi. 
-Perrie błagam przynajmniej nie ty. -Powiedziałam lekko rozzłoszczona i poszłam w stronę swojego pokoju.



                                            ****
-Wstawaj nobie. -Nad swoją głową usłyszałam jakiś damski głos. Nie była to  Perrie. Była to raczej.....
-Wiki-Krzyknęłam otwierając oczy. Dziewczyna stałą nad moim łóżkiem i  się uśmiechała. Wyleciałam ze swojego łóżka jak opalona i zaczęłam ją tulić tak mocno , że obie po chwili leżałyśmy na tej ziemi i się zgniatałyśmy na wzajem. Gdyby teraz zobaczył to ktoś pewnie by stwierdził , że się gwałcimy. 
-Co tutaj robisz?-Spytałam wstając z niej   i podałam jej rękę aby pomóc wstać. 
-A taka niespodzianka. Ty może idz się pogodzić z Perrie bo jedzie za dwie godziny. -Kiedy to powiedziała wyleciałam z pokoju  w samej piżamie i wbiegłam do niej nawet nie pukając. Dziewczyna się pakowała. Spojrzała na mnie dziwnie i dalej się pakowała. Podbiegłam do niej i ją zaczęłam tulić ona odwzajemniła uścisk. 
-Przepraszam blondyneczko.- Zaśmiała się. 
-Za co?-Spytała. 
-Za mojego focha. Przepraszam. -Zaśmiała się ponownie i przytuliła mnie jeszcze bardziej . 
-Nie przepraszaj. Po prostu bądź szczęśliwa. 


-----------------------------
Stella ma 22 lata jest wredna i myśli tylko o sobie , jest zakochana w Jeremim który intersuje się Eweliną . Nie lubi nikogo w pracy.

wtorek, 25 grudnia 2012

8. Widać byłam umówiona na randkę.



-Ty tak na serio z tym Stylesem? -Podeszła do mnie Katie. 
-Katie nie zaczynaj. -Powiedział Jeremy podchodząc do nas. 
-Ale... -Zaczęła dziewczyna. 
-Nie. Nie jestem z nim. -Powiedziałam nie zwracając uwagi na mężczyznę. Uśmiechnęłam się do dziewczyny a ona to odwzajemniła. 
-No wiadomo ,że z nim nie jesteś bo on na pewno nie będzie chciał kogoś takiego jak Ty. -I wtedy usłyszałam za sobą głos Stelli. 
-Dziewczyno dlaczego Ty mnie tak nie lubisz? -Spytałam nie mówiąc nic na temat który poruszaliśmy wcześniej . 
-Bo mam swoje powody . - Powiedziała. 
-Nie słuchaj jej jest zazdrosna. Dziewki twojej znajomości ze sławnymi możemy mieć dobrą reklamę. -Podszedł do mnie Stefan. 
-Oj na pewno. - Odepchnęła go ode mnie Katie. Zaśmiałam się.  Pomimo , że nie byłam w humorze to się zaśmiałam bo szczerze to czym tu się tak przejmować. To tylko gazety i plotki. 
-Dobra koniec gadania i do układu.  -Krzyknął Jeremy mój wybawiciel .Wszyscy weszliśmy na scenę i zaczęliśmy ćwiczyć do naszego nowego układu. Szło mi coraz to lepiej. Wiedziałam to Jeremy jak i reszta nie licząc Stelli mnie pochwali. Dziewczyna jakoś nie miała ochoty mnie poznać. I tak się składało , że za to jaka ona jest , też nie miałam ochoty poznawać jej . 
-Naprawdę świetnie sobie tu radzisz. - Powiedział chłopak już wychodząc z pruby. 
-Dziękuje. -Mówiłam ubierając na głowę czapkę. 
-A może dałabyś się tak jutro zaprosić na kawę? -Spytał. Spojrzałam na niego i aż całą się rozpromieniłam. Naprawdę ucieszyłam się z tego zaproszenia. Dobrze  ,że było ciemno , bo na pewno dostrzegł by tego buraka na mojej twarzy. 
-Jasne. Bardzo chętnie.  -Powiedziałam. Chłopak się uśmiechnął. 
-No to co jutro o 15 w Milk Shake City?-Spytał. 
-Jasne. -Powiedziałam, żegnając się z nim całusem w policzek.  


                                           ***
-Mama?-Nieoczekiwanie pod moimi drzwiami pojawiła mi się znajoma kobieta. 
-Ewelina córeczko. - Powiedziała za chrypnięta kobieta. Zdawała się płakać. 
-Co tu robisz ? -Spytałam wpuszczając ją do środka  czego to ona nie zrobiła przy naszym ostatnim spotkaniu. 
-Właśnie dowiedziałam się co się stało. Ja tak bardzo Cię przepraszam za moje zachowanie.  - Mówiła kobieta. Znałam ją bardzo dobrze i byłą moją matką. Cieszyło mnie to ,że przyszła wiec bez żadnego słowa wtuliłam się w kobieta która milczała. Widać była zbyt bardzo zdziwiona moim zachowaniem .Przyznam, , że sama byłam zdziwiona tym, co robię, ale byłam z siebie dumna, że wzięłam się na taką odwagę. Kiedy odsunęłam się od niej  dostrzegłam Grześka. 
-Mogę ? -Spytała kobieta. Uśmiechnęłam się kiwając głową na znak , że ma się nie krępować. Kucnęła przy wystraszonych chłopcy który zaczął chować się za moją noga. 
-Mamusiu co to za pani? - Spytał. Moja rodzicielka zdziwiła się. Pewnie dlatego , że nie mówił po Polsku. 
-Uczę go . -Powiedziałam widząc to .
-Zdajesz się być dobrą matką. Nie doceniałam Cię. -Mówiła cały czas po Polsku a chłopiec patrzył na  nią ze zdziwieniem. 
-Grzesiek nie bój się. - Powiedziałam. 
-Co to za pani? -Spytał. 
No jak to kto? Twoja babcia. -Powiedziała uśmiechając się. 
-Moja babcia?-Spytał.  Zaśmiałyśmy się obie. 
-Tak kochanie to jest moja mama. - Powiedziałam. Kobieta wzięła ode mnie chłopca który w naturze miał wielkie przywiązywanie się od ludzi. Od razu wtulił się w kobietę jakby znał ją przez całe swoje życie. Moja mam widać było , że się ucieszyła. Trzymała go na rękach irzem poszyłyśmy pogadać do kuchni. 
-Więc tutaj teraz mieszkasz. -Powiedziała rozglądając się. Na jej twarzy malowało się zachwycenie. I dobrze , niech wie, że w życiu nie żałuję niczego .No prawie niczego , no na pewno to już nie Grześka. Usiadłyśmy przy stole w jadalni. Zrobiłam nam herbaty i już miałyśmy plotkować w jadalni. Nagle przyszła Perrie która zdziwiła się widokiem nieznajomej kobiety. 
-Perrie poznaj moją mamę. -Powiedziałam. Blondynka uśmiechnęła się i przywitała z kobietą. Od razu za powiedziała, że zostawi nas samych żebyśmy mogły w spokoju pogadać i że jak coś zajmie się Grześkiem . 
-Miła dziewczyna.  -Powiedziała gdy tylko Perrie odeszła. 
-Wszyscy w tym domu są wspaniali. -Powiedziałam. 
-A ten loczek czy jak mu tam? -Nagle spytała. 
-Widziałaś gazety?-Spytałam ze smutkiem. 
-Jak sąsiadki mi podstawiają pod nos mówiąc ,że moja córka umawia się ze sławnym to trudno nie wiedzieć. -Powiedziała i obie się zaśmiałyśmy.  Panowała przez chwilę cisza. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. I widać ona nie wiedziała co ma powiedzieć mi. 
-Córeczko posłuchaj mnie. Byłam głupia. Bardzo głupia. Nie powinnam. Jesteś moja córką i zawsze nią będziesz. - Powiedziała. Wstałam z krzesła  bardzo szybko i podbiegłam do niej tuląc się najbardziej jak tylko mogłam. Nie robiłyśmy tego od kilku lat. Trwałyśmy w tym uścisku przez najbliższe 20 minut. Potem już gadka się rozwinęła.


                                          ***
-Dlaczego on mnie unika? -Spytałam wieczorem w pracy kiedy to dostrzegłam , że Jeremy ma na mnie wylane. 
-Nie wiem. -Powiedziała dziewczyna. 
-O boże. -Nagle sobie przypomniałam o naszym spotkaniu. 
-Jeremy. -Krzyknęłam podbiegając do niego . - Ja bardzo, ale to.... -Nie dał mi dokończyć. 
-Jak nie chciałaś się spotykać to trzeba było odmówić a nie wystawiać mnie. -Powiedział obrażony. 
-Ja chciałam , ale zapomniałam przyszła moja matka i  jakoś się pogodziłyśmy i zasiedziałyśmy. - Powiedziałam tłumacząc się. Zależało mi na nim. Nie z powodu pracy , tylko z tego powodu , że go polubiłam i to bardzo może nawet jak i przyjaciela. 
-Naprawdę kłamać nie musisz. -Powiedział. 
-Ale ja mówię prawdę. - Powiedziałam. 
-Wracamy do pracy . -Krzyknął olewając mnie. Każdy stanął na scenie. Ja też musiałam. Było mi żal i strasznie głupio. Nie mogłam się skupić nad krokami. 
-Dziewczyno co się z Tobą dzieje ? -Spytał. biorąc mnie na bok. 
-Posłuchaj czuje się winna. Ale naprawdę nie zrobiłam tego specjalnie. -Powiedziałam. 
-Dobra wybaczam Ci . -Powiedział obojętnie .Wiedziałam ,ze powiedział to tylko po to abym się skupiła na tańcu. 
-Daj mi się ładnie przeprosić.  -Powiedziałam. 
-Niby jak ? -Spytał. 
-Dzisiaj wieczorem zapraszam Cię do siebie na kolacje. -Powiedziałam. 
-No nie wiem. -Powiedział juz wracając do reszty która trenowała kroki . 
-No Jeremy proszę. -Powiedziałam. 
-O której? -Spytał. zaczęłam piszczeć , ze szczęścia i rzuciłam się na niego tuląc go . Każdy na nas spojrzał i chłopak przytulił mnie. 
-O 20 . -Powiedziałam już uradowana. Widać byłam umówiona  na randkę. Ciekawa tylko byłam czy on też to spostrzegał jako randkę. 


                         *** 
-Perrie kochanie. Nawet nie wiem jak mam ci dziękować. -Powiedziałam kiedy kobieta szukała mi coś ładnego do ubrania ze swoich ciuchów. 
-Nie ma za co .To twój wieczór. Musisz go oczarować. -Zaśmiała się.
 -Oooo mam.  -Krzyknęła wyjmując śliczną sukienkę. <kliiik>  
Byłam nią zachwycona. Taka piękna wprost idealna. Dobrałam do niej birzuterię i  byłam gotowa. Na szczęście kolację dla nas gotowałam już wcześniej więc teraz mogłam się umalować i  przebrać. Punkt 20:00 dzwonek do drzwi. zadzwonił. Perrie i Grześka już nie było. Chłopiec był u mojej mamy a dziewczyna no cóż poszła pewnie zaszaleć. 
-Pięknie wyglądasz . -Powiedział wchodząc do domu. Zarumieniłam się , teraz to niestety było to widać. Chłopak się zaśmiał wiec zwrócił na to uwagę. Zaprosiłam go do środka. Wszystko było ładnie ozdobione świecami. Muzyka już nastrojowo leciała. 
-Wiedzę, że naprawdę zależało Ci na tych przeprosinach. -Powiedział. Zaśmiałam się. Zaprosiłam  go do salonu gdzie stał już pięknie zastawiony stół i jedzenie. Usiedliśmy i najnormalniej w świecie zaczęliśmy rozmawiać i jeść. Trwało to dosyć długo .Czułam się przy nim całkowicie normalne i co najważniejsze byłam szczęśliwa i to bardzo. 
-Mogę poprosić panią do tańca? -Spytał stojąc już koło mnie wystawiając dłoń ku mnie. Zgodziłam się i już po kilku sekundach staliśmy razem koło stołu i lekko kiwaliśmy się w rytm muzyki. Czułam to cudne ciepło od niego .Chłopak wpatrywał się w moje oczy a ja w jego .Widziałam cały czas przed sobą te piękne piwne tęczówki. Już powoli chłopak zbliżał swoje usta do moich. Powoli zaczynałam czuć te rozgrzane wargi na moich .Serce waliło jak oszalałe. Dotknął. Czułam się jak w niebie. Lekko  je musnął i zanim zdążył przerodzić się w coś bardziej namiętnego ktoś nam przerwał w postaci dzwonienia do drzwi. Przeklęłam w myślach i odsunęłam się od mężczyzny. 
-Może sobie szybko pójdzie. -Powiedziałam, ponownie przybliżając się do niego .Chłopak się zaśmiał , jednak dzwonienie nie ustąpiło. 
-Cholera. -Powiedziałam pod nosem i podeszłam do drzwi aby je otworzyć. Zdziwiłam się bo kiedy to zrobiłam dostrzegłam nikogo innego ja Jamesa. 
-A ty tu czego? -Spytałam. 
-Przyszedłem po was. -Powiedział mając na myśli mnie dziecko. Wprosił się do środka bo wiedział  , że chłopcy wyjechali. Widać zdziwił go mój strój bo się ciągle nam nie gapił. 
-Co tu.... -Nie dokończył bo dostrzegł Jeremiego . 
-A ty tu czego znowu ? -Spytał Jeremy. 
-Przyszedłem po żonę i syna. -Powiedział James podchodząc do niego .Był rozwścieczony to było widać po nim i to bardzo. 
-James wyjdź. -krzyknęłam jednak on nie chciał mnie za nic posłuchać. Rzucił się na Jeremiego i zaczał go okładać pięść mi bełkocząc coś pod nosem , że go zabije i że ma się odczepić ode  mnie. Zaczęłam krzyczeć i sama rzucać się na męża aby zostawił mojego  towarzysza w spokoju. Jedak on nie reagował. Bił Jeremiego który starał się bronic jak najbardziej mógł przez co James kilka razy dostał mocno w twarz. Kopnęłam Jamesa prosto w czułe miejsce i zaczął się zwijać z bólu .Jeremy wstał i zadzwoniliśmy na policję która dojechała po kilku minutach . Pogotowie również. Wszyscy stwierdzili , że wszystko będzie z moim nowym towarzyszem w porządku i że nie ma potrzeby jechać do szpitala. Jamesa jednak zabrali na komisariat. 
-Ja Cię za niego przepraszam. -Powiedziałam przemywając mu nos z krwi. Chłopak się zaśmiał. 
-Kiedyś się doigra. -Powiedział. Wieczór dobiegł końca nie było sensu starać się tego wszystkiego naprawiać. Porzegnałam się z nim dając mu całusa w policzek .   


----------------------------------
Stefan 
Stefan ma 21 lat i pracuje w teatrze. Jest miły i zawsze pomocy. Nie przepada za Katie i przyjaźni się bardzo z dziewczynami . Jest on gejem. 

Rozdziału nie będzie!!

Za godzinkę powinien pojawić się nowy rozdział, ale go nie będzie z powodu tego , że nikt nie skomentował poprzedniego czyli 7. Tak troszeczkę mi smutno z tego powodu bo miło się czyta komentarze nawet jeśli byłyby to jakieś hejty , no ale przy najmniej bym wiedziala, że ktoś jeszcze tu wchodzi :( Umówmy się tak. Jeśli pojawi się kilka komentarzy pod rozdziałem  7. Dodam nowy rozdział czyli 8 bo już od jakiegoś czasu na was czeka.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych świąt i Wszystkiego najlepszego Louis.

Tak na początek życzę wam wszystkiego najlepszego. Dużo szczęścia, prezentów i oczywiście żeby wszystko poszło wam w cycki :P A co do naszego kochanego Louisa to dzisiaj jak pewnie wiecie ma 21 urodziny. Wbijajcie dziewczyny na twittera i wysyłajcie mu życzenia od Polish Directioners :P Każda z was pewnie ma go na twitterze ale na wszelki wypadek daje wam linka :D https://twitter.com/Louis_Tomlinson

niedziela, 23 grudnia 2012

7. Widać tylko ,że dziewczyna chcę wkopać naszego loczka w tatusiowanie.

----------------------------------------------------------
 

-Więc tu macie nową piosenkę.  -Siedziałam na krześle razem z ludźmi których nie znam. No dobra imiona może już ich znam, ale serio tak to ich nie znam. Każdy dziwnie mi się przyglądał. Było to dziwne. Spojrzałam w tekst i dostrzegłam piosenkę którą znam. "Starships" Taak bardzo dobrze ją znałam. 
-Całą piosenkę zaśpiewa Katie. -Powiedział Jeremy. Szczerze to nawet się nie zasmuciłam bo wiedziałam, że tak od razu nie dostane główniej roli. 
-A Stefan przygotuje do tego układ taneczny. -Dodał. -Ewelina dasz rade zatańczyć ? -Spytał i każdy spojrzał na mnie. 
-Dam z siebie wszystko. -Powiedziałam i każdy jakby się ucieszył.
-I oto mi chodziło. Wiki wraca za dwa tygodnie tak więc ten występ ją ominie. A tak w ogóle to co u niej? -Spytał. 
-Wszystko w porządku. -Powiedziałam. 
-Więc Ty i Wiki się znacie? -Spytała pewna blondynka. 
-Tak jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami od jakiś 5 lat. 
-Więc to Ty teraz mieszkasz z nią i tą bandą. - Powiedział Jakiś chłopak jeszcze trochę mieszały mi się w głowie ich imiona. 
-'Bandą'? -Powiedziałam nie pewnie. 
-No tak One Direction to jakieś pedały. -Powiedział Jeremy . Tylko jego odróżniałam. 
-No ej nie obrażać tak. -Powiedział chyba Stefan. 
-Stefan ale ty jesteś tylko gejem. -Powiedziała Stella. 
-Gejem?-Spytałam speszona. 
-No tak ktoś kto lubi chłopców. -Powiedziała blondynka. 
-Wiem kto to jest gej .-Powiedziałam. -Idiotką nie jestem.  -Dodałam. 
-Oh widzę , że ktoś się buntuje. - Powiedziała blondynka. 
-Czy ty mi grozisz ? -Wstałam z krzesła , gdy tylko dostrzegłam ,że ona orbi to samo. 
-Dziewczyny spokój. -Krzyknął Jeremy za co jestem mu wdzięczna bo pewnie gdyby nie on to doszło by do szarpania za włosy.  Dziewczyna usiadła na swoim krześle zarzucając nogę na nogę. 
-Dobra Stefan Ty choreografa. A Ty na scenę krzyknął do Katie.  Dziewczyna posłusznie wyszła i zaczęła śpiewać. Głos miała perfekcyjny i taki cudowny. W stu procentach nadawała się do tej piosenki. Widać było , że Stelli czy jak jej tam było nie pasowało to, ale widać nikt się tym nie przejmował. 
-Nie przejmuj się nią.  - Koło mnie usiadł Jeremy. 
 -Wcale się nią nie przejmuję. -Powiedziałam nie zwracając na niego uwagi. Cały czas obserwowałam dziewczynę na scenie. Widać było , że wie co robi. 
-Jest wspaniała. - Powiedziałam po chwili.  On się zaśmiał. 
-Masz rację. I  nie martw się któregoś dnia  i ty dostaniesz solówkę. -Powiedział i dopiero wtedy na niego spojrzałam . Uśmiechnęłam się. 
-No dobra do roboty bo już mam pierwsze ruchy. -Krzyknął Stefan i każdy wbiegł na scenę. Jeremy też. Widać nie był tu tylko od wydawania rozkazów. Sam ciężko pracował z nimi. Teraz można było powiedzieć , że z nami. Układ to z początku był dla jak czarna magia. Gubiłam się i prawie załamałam. Tylko mnie szło tak tragicznie. 
-Pomogę Ci . -Podszedł do mnie Jeremy. Dotknął mnie i zaczął kierować moim ciałem .Poczułam dreszcze i przyznam , że z nim szło mi lepiej .Znacznie lepiej . Tańczyliśmy troszeczkę w parach. Widać Jeremy wybrał mnie. Z nim szło mi znacznie lepiej. 
-Nie chciał bym przerywać , ale przyszedłem po swoją żonę. -Kiedy usłyszałam ten głos miałam ochotę wybuchnąć. Od razu dobrze wiedziałam kto to jest. James. Odsunęłam się od Jeremiego i podbiegłam do mojego 'męża' Każdy na mnie patrzył a Jeremy najbardziej . 
-Co tu robisz ? Nie wolno Ci tu przychodzić a tym bardziej ja nie chcę żebyś tu był. - Powiedziałam stojąc już koło niego . 
-Słyszałem , że twoi koledzy wyjechali . - Powiedział. 
- I co z tego? Daj mi w końcu święty spokój. - Krzyknęłam. 
-Czy jest tu jakiś problem ? -Podszedł do nas Jeremy.  
-Widzę , że jak tamci wyjechali to ty znalazłaś sobie nowego obrońcę. Nie wiem jak to się spodoba Stylesowi. -Powiedział odchodząc.
-Ja przepraszam za niego .Nawet nie wiem skąd się dowiedział ,że tu pracuje.  -Powiedziałam. 
-Nie martw się. Ochrona więcej go tu nie wpuści . Jeśli tego sobie życzysz.  -Powiedział Jeremy.
-Oh błagam. Nowa i nagle wszyscy biegają za nią jak jakieś pieski. -Zajęczała blondynka. 
-Stella uspokój się. Nie każdy ma tak wspaniałe i różowe życie jak Ty . -Wydarła się Katie. 
-Zamknij się gruba beko. - Krzyknęła blondynka. 
-Spokój. -Jeremy się wściekł. - Koniec na dzisiaj. -Dodał. Każdy zaczął się zbierać. -Ale nie dla Ciebie. - Powiedział łapiąc mnie za ramie. 
-Ty zostaniesz i poćwiczysz razem ze mną. Jesteś tu nowa i musisz wiele nadrobić. -Powiedział. 
-Jasne. -I ponownie weszliśmy na scenę. Byliśmy całkowicie sami. Teraz czułam się tak samo jak poprzedniego dnia. Nie wiem co się ze mną stało. Z nimi wszystkimi było jakoś tak dziwie... Jednak z Jeremym. Jeremy z nim czułam się wolna i taka lekka. Nagle zadzwonił mój telefon. Przeklęłam pod nosem i go wyciągnęłam. Zdziwiłam się .Był to Harry. 
-Harry. - Odebrałam niepewnie. 
-Cześć. Dzwonie żeby Ci po gratulować. - Mówił a w tle słyszałam damski głos. Może to fanki, a może dziewczyna? Otrząsnęłam się szybko z  tej myśli i przeprosiłam loczka mówiąc , że jestem zajęta. 
-Styles?-Spytał Jeremy. 
-Em taak . -Od powiedziałam zmieszana. 
-Wy jesteście razem ?-Spytał. 
-Nie to długa historia. Bardzo długa.  -Zaśmiałam się. 
-Mam czas.- Uśmiechnął się chłopak. 
-Bardzo młodo zaszłam w ciąże i wzięłam ślub z nim. Grzesiek ma już trzy latka a ja chcę rozwodu bo nie dogaduje się z Jamesem. -Zaczęłam mówić. Chłopak przybliżył się do mnie i lekko mnie przytulił. Widać wiedział czego mi teraz potrzeba. Zrozumienia. -Wyprowadziłam się od niego i tak się stało, że mieszkam z chłopakami i Wiki. - Dodałam. - I szczerze to wszystko. -Powiedziałam wstając już z ziemi na której siedzieliśmy.
-Więc Ty i ten cały 'Harry ' Nie jesteście razem? -Spytał kiedy brałam już swoją torbę do rąk. 
-Nie. I na pewno nigdy razem nie będziemy. - Powiedziałam. -A czemu pytasz? -Spytałam. I wtedy pożałowałam ,że o to zapytałam. Chłopak wstał i podszedł do swojego plecaka z którego wyciągnął. gazetę. Dzisiejszą gazetę. Podał mi ją i na samej okładce dostrzegłam Harrego jednak nie samego .Na barana siedział mu Grzesiek a obok szłam ja i się z czegoś śmialiśmy.
   'Harry Styles prawdo podobnie znalazł sobie nową dziewczynę. Szkoda tylko ,że z dzieckiem. Nie wiemy jak kobieta się nazywa , tak samo jak jej dziecko. Widać tylko ,że dziewczyna chcę wkopać naszego loczka w tatusiowanie. '
Kiedy to przeczytałam myślałam , że padnę. Jeremy to dostrzegł bo widać było, że przybliżał się do mnie aby potem mnie najnormalniej w świecie przytulić. W jego ramionach się uspokoiłam jednak nadal się martwiłam. Teraz ludzie będą nazywać mnie jakąś laską  która niby chce uprzykrzyć Haroldowi życie. Stałam tak w ramionach Jeremiego przez pewien czas. Naprawdę było mi miło. 


                                     ***
-Ewelina. -Krzyknęła Perrie gdy tylko weszłam do domu. -Jak tam w pracy?-Uśmiechnęła się blondynka. 
-Nie pytaj. - Powiedziałam rzucając swoje rzeczy na stół. 
-Więc już widziałaś?-Spytała przejęta dziewczyna. 
-Wiesz trudno było nie zaczaić się jak w drodze powrotnej do domu ciągle ktoś mnie śledził. -Powiedziałam opadając zmęczona na krzesło. 
-Harry dzwonił. - Powiedziała po chwili ciszy. 
-Do mnie też. A po co mi o tym mówisz ? -Spytałam. 
-Chciał wiedzieć  ,jak to wszystko przyjęłaś , ale nie wiedziałam. -Powiedziała
-Więc po to zadzwonił do mnie. -Powiedziałam nalewając sobie pepsi do szklanki. 
-Teraz już wiesz, że to jakaś tragedia.-Krzyknęłam biegnąc do swojego pokoju. Zamknęłam się w nim i padłam na łóżko. Zachowałam się jak jakaś nie odpowiedźialna nastolatka. Którą to szczerze jestem , ale odpowiedźiala to taka która nie ma dziecka. Grzesiek na szczęście był u swojego kolegi. Ktoś zapukał do mojego pokoju. Zapewne Perrie bo któż by inny. 
-Nie przejmuj się dziewczyno. -Powiedziała siadając na rogu. Byłam cała zapłakana. 
-Jak zaczęłam chodzić z Zaynem to nie jedne głupoty pisali na mój temat.  -Pocieszała mnie głaskając po głowie. 
-Zabawne. Kiedy jeszcze nie znałam Ciebie myślałam , że jesteś zwykłą pustą laleczką która leci na jego sławę. -Zaśmiała się. -Widać powiedzenie 'Nie oceniaj książki po okładce' Jest prawdziwe. -Powiedziałam wtulając się w blondynkę. 
 -----------------------------------------
 Katie:

 Katie to bardzo miła i dobra dziewczyna. Pracuje ona w teatrze w którym Ewelina zaczyna pracowac. Obie dziewczyny się dogadują. Mają ze sobą troszeczkę wspólnego a najbardziej obie nienawidzą Stelli. Dziewczyna ma 20 lat.


--------------------------------------
Kolejny rozdział. Po pierwsze chciałam
was bardzo poprosić abyście zagłosowali
na mnie w konkursie na bloga miesiąca :P 
Wiem ,że nie wygram, ale  itak miło widzieć jak 
się dostaje jakieś głosy :P
No i oczwiście Wesołych świąt. 
Kooocham was bardzo :P

piątek, 21 grudnia 2012

6. Wtedy muzyka zaczęła grać i usłyszałam jego cudowny melodyjny głos.


-Słuchaj Wiki prosiła żebym Cię zaprowadziła do teatru. -Powiedziała blondynka prowadząc samochód. 
-Ale po co? -Spytałam. Spojrzałam na nią a ona się jedynie uśmiechnęła. 
-Gadała ze swoim szefem. Potrzebują nowego członka załogi . -Powiedziała. 
-Ale ja się nie nadaje. Oni są utalentowani. Umieją śpiewasz, tańczyć. A ja nic. - Powiedziałam. 
-Dziewczyno to jej szef będzie decydował czy się nadajesz czy nie. -Powiedziała uśmiechając się. -Nie dowiesz się czy jesteś dobra jeśli tam nie pójdziesz. -Dodała. 
-Dziękuje. -Powiedziałam. Stanęłyśmy już przy samym garażu i wysiadałyśmy z samochodu. Kiedy weszłyśmy do domu panowała grobowa cisza. 
-Tak pusto bez nich  . -Powiedziała Perrie. Pewnie wiedziała o czym teraz myślę. Przesłuchanie miałam dopiero o 13 więc miałam sporo czasu na przygotowanie się. Perrie wytłumaczyła mi , że nie mam nic przygotowywać tylko oni dadzą mi tekst z którego będę miała śpiewać. Z każdą minutą denerwowałam się coraz to bardziej . Nastała godzina 10. Grzesiek łaskawie wstał z łóżka i przez kilka minut obrażał się,  że go nie obudziłyśmy , ale potem i tak nie wytrzymał. Opowiedziałyśmy mu o pomyśle cioci Wiki. Chłopiec również stwierdził , że umiem śpiewać. No ale przecież to mój synek więc nie miał innego wyjścia.  Kiedy była  godzina 11 poszłam się pomalować i ubrać. Nie ubierałam się jakoś super pięknie. Nawet nie miałam takich ciuchów. O 12 wyjechałam samochodem należącym do Nialla. Chłopcy przed wyjazdem stwierdzili , że pod warunkiem ,że nie zniszczę im ich 'Dzieci' Mogę ich używać. Jakieś 10 minut przed czasem byłam na miejscu .Kiedy weszłam do sali dostrzegłam całą masę ludzi w moim wieku. Może i nawet troszeczkę młodszych ode mnie. 
-Em...Dzień dobry. -Powiedziałam nie pewnie do pierwszego lepszego mężczyzny który jako jedyny nie stał teraz na scenie. 
-Oh witam  Ty zapewne jesteś Ewelina. - Powiedział podając mi rękę. 
-Tak to ja szukam pana Jerremiego. 
-To jestem ja. -Uśmiechnął się do mnie. - Widzę , że jesteś przed czasem. Tu masz tekst. Mam nadzieję  ,że wystarczy Ci kilka minut na zapoznanie się z nim i zaśpiewasz razem ze mną. -Powiedział wręczając mi kartkę. 
-Oczywiście.  -Powiedziałam. 
 -I wyluzuj się. -Zaśmiał się. Wzięłam kartkę i usiadłam na trybunach. 
-Bułka z masłem .-Powiedziałam pod nosem widząc tekst piosenki który tak bardzo dobrze znałam. Zaśpiewałam ją kilka razy pod nosem i w końcu mężczyzna mnie zawołał. 
-Gotowa ? -Spytał gdy staliśmy już na scenie na przeciwko siebie. W jednej ręce ja i on trzymaliśmy kartki a w drugiej mikrofony. Pierwszy raz miałam trzymać w ręku mikrofon. Wtedy muzyka zaczęła grać i usłyszałam jego cudowny melodyjny głos. Za nami stało jeszcze dwóch chłopaków którzy również mieli śpiewać jednak to co ja śpiewałam to było sporo może dlatego , że jedyna dziewczyna w piosence. Śpiewając z nimi czułam się inaczej .Jak gdyby poza tą piosenką nie było innego świata. Jerremy a raczej Pan Jerremy patrzył mnie. Widać było , że bardzo wczuwał się w tekst piosenki. Dawałam z siebie wszystko. starałam się być najlepsza. Sama nie wiem jak mi to wychodziło. Wczułam się w tekst i nie słyszałam siebie. W końcu piosenka się skończyła. Oddałam mikrofon i tekst. Patrzyłam na mężczyznę i czekałam na to co powie. 
-Odezwiemy się do pani. - Powiedział. I co to tyle. Stałam jak osłupiona. - Była pani świetna. - Powiedział widząc moje zdziwienie. Byłam już  lekko uspokojona , ale i tak pewnie powiedział to z grzeczności . Poprosił mnie o numer telefonu i powiedział , że najpóźniej odezwie się do mnie o 20 . Odjechałam do domu w którym czekała na mnie Perrie z Grześkiem . 
-A co tutaj tak pachnie?- Spytałam gdy weszłam tylko do domu. 
-Pieczemy ciasteczka.  -Powiedział chłopiec. Wzięłam go na ręce przez co cała byłam już brudna od mąki. Przebrałam się w jakieś dresy i zaczęłam im pomagać mając przy sobie swój telefon. 
-I co powiedzieli? -Spytała Perrie.  
-Że odezwą się do mnie do 20. - Powiedziałam. 
-Na pewno dostaniesz tą pracę. - Powiedziała blondynka tuląc mnie. 
-Mam nadzieję.  -Powiedziałam rozglądając się po kuchni. Już miałam zacząć wołać Nialla na pierwszą porcję ciastek jednak gdy tylko otworzyłam usta od razu je zamknęłam. 
- To tylko miesiąc. Po wigilii znowu będą z nami.  -Powiedziała. No tak wigilia. W tym roku miałam spędzić ją sama z Grześkiem . Każdy miał jechać do swoich rodziców. Moi mnie nie chcieli, a z Jamesem to nie ma mowy. Nagle zadzwonił mój telefon poszłam go odebrać. Kiedy dostrzegłam nie znany numer nie obchodziło mnie , że miałam ręce całe w mące odebrałam go . 
-Słucham?
-Pani Ewelina?
-Tak to ja? 
-Gratuluje. Niech się pani wstawi jutro w teatrze o 8.  -Powiedział. Zaczęłam piszczeć dalej rozmawiając z mężczyzną. 
-Dziękuję. -Krzyknęłam po chwili. 
 -Nie to my dziękujemy. Naprawdę jesteś utalentowana. -Po tym jak się rozłączyłam Perrie rzuciła się na mnie a razem z nią Grzeisek. 
-No to co dzwonimy do nich .Muszą znać dobre nowiny. -Blondynka pobiegła po laptopa na górę abym mogła pochwalić się moim nowym znajomym. Po kilku minutach widziałam już ich wszystkich ucieszonych na wyświetlaczu. 
-I co dostałaś się ? -Pierwsze co spytała Wiki. 
-Przed sekundą dzwonili. Dostałam się. -Ponownie zaczęłam piszczeć. Dopiero gdy przestałam dostrzegłam , że nie ma z nimi Harrego . 
-A tego loczka gdzie wcięło ? -Spytałam. 
-Emm.....- Zaczęła Eleanor. 
-Poszedł coś zjeść.  -Krzyknął Niall i wszyscy na niego spojrzeli. Widać było , że kłamią. Ale po co? 


-------------------------------------------
Nowe postacie.
  1. Jerremy.
  2. Stella
  3. Stefan
  4. Katie
Te oto postacie to będą nowi znajomi z pracy Eweliny. Oczywiście ludzi jest tam więcej jednak tylko z tymi będzie tak bardziej się zadawała. Co każdy rozdział będę dodawać fotkę któregoś z nich. Pierwszy na liście jest Jerremy. 


Jerremy to 24 letni chłopak. Jest on szefem załogi i ma najlepszy głos ze wszystkich mężczyzn. Bardzo dużo śpiewa. Aktualnie jest samotny. Jest miły , jednak czasem wredny. Często się  drze jak ktoś robi coś źle, ale i tak wszyscy go uwielbiają. Nie jest typem słodkiego chłopca. To , że śpiewa w teatrze z innymi nie zmienia faktu , że nie lubi Biebera i One Direction. Zna się z Niallem jednak tak jak myślicie to się nie lubią i to bardzo. Jerremy nie zna innych członków zespołu.

środa, 19 grudnia 2012

5. Poczułam jego cudnowe perfumy i woń jego ciała.



 Strona na fb bloga : http://www.facebook.com/pages/Shes-so-afraid-of-falling-in-love/427369010665541?skip_nax_wizard=true#
----------------------------------------------
Taak.- Krzyknął Grzesiek biegnąc do Zayna. Mulat złapał go i zaczął go do siebie przytulać. 
-No to czekamy jeszcze tylko na Perrie i Eleanor i możemy wychodzić. - Powiedziała Wiki. W tym momencie drzwi wejściowe się uchyliły i przez nie weszła brunetka z blondynką. 
-No i co gotowi na zoo?-Krzyknęła Perrie. Jedynie Grzesiek zaczął się drzeć jakby dostał cukierka. Reszta zaczęła się śmiać. Styles zabrał od mulata chłopca i posadził go sobie na barana. 
-No to idziemy. - Krzyknął Harry trzymając małego za nogi  i zaczął powoli biegać w okół nas. Grzesiek się śmiał. Każdy na nich patrzył. 
-Wiesz ładnie razem wyglądają. -Powiedziała mi na ucho Wiki kiedy tylko wychodziłyśmy. 
-Twoje nie doczekanie. Kochana. -Zaśmiała się i wsiedliśmy do samochodu . 
-A Ewelina wam się chwaliła, że śpiewa?-Nagle palnął Liam. Pewnie chciał zagłuszyć tą dziwną ciszę w samochodzie. 
 -No nie gadaj. -Krzyknął Louis. 
-Liam. - Powiedziałam. 
-W końcu się mała wydało. - Powiedziała Wiki klepiąc mnie w ramie. 
-A Ty skąd o tym wiesz?-Spytał Harry.  
-A mam pewne źródła. - Powiedział na co dostał z pięści w ramie od Danielle. 
-Auć. Kochanie. Wiesz, że żartowałem. -Powiedział. -Auć. Ewelina. -Teraz spojrzał na mnie bo zrobiłam to samo co jego ukochana. 
-Uwzięłyście się na mnie. -Zakpił. Każdy oczywiście się zaśmiał. W Końcu dojechaliśmy do upragnionego zoo. Dziwnie się czułam bo każdy miał parę a ja sama. Nawet Harry porwał mi syna i zaczął chodzić z nim tak samo jak wcześniej .Szłam więc koło nich. Na dworze było ciepło i to bardzo. Nikomu się już na samym początku nie chciało chodzić , ale tak mieliśmy spędzić nasz ostatni dzień razem. Tak ostatni.Na niestety, jednak tylko na pewnien czas. Chłopcy na miesiąc lecą do Nowego Yorku. Dziewczyny jadą z nimi znaczy Perrie zostaje bo nie chcą żebyśmy z Grzesiek zostali sami. Co jakiś tam czas ma być z nami inna dziewczyna. Nie chciałam , żeby specjalnie zostawały . Ale się uparli i mówiąc uparli miałam na myśli wszystkich. Będąc w zoo oczywiście nie obeszłam się bez kilku telefonów i sms'ów od Jamesa. Naprawdę irytowało mnie już to. Chłopców jak i dizewcyzny też. Ciągle mówili o tym co by tu zorbić aby się go pozbyć . Przez pewien czas nawet zastanawiałam się nad zmianą numeru , jednak z tym wszystkim jest na serio sporo zabawy. No szczerze to tylko dużo zajmuje rozesłanie swojego nowego numeru... Ale wracając do zoo. Harry nawet na sekundę nie rozstawał się  małym.Było to całkiem słodkie, jednak nie koniecznie. Oczywiście natknęliśmy się na fanki chłopaków które co chwilkę wypytywały się o wielkie szczegóły na mój temat i Grześka. Już widziałam te nagłówki gazet. Ogólnie nie przejmuję się tym co mówią i myślą na mój temat , ale teraz to tu chodziło o mojego syna. Wiedziałam , że jak zwykle przejmuję się na zapas. Postanowiłam 'Oczyścić umysł' i cieszyć się pięknym dniem. 
Pod sam wieczór nawet Grzesiek był wykończony a przecież dużo się nie nachodził. Szczerze to zrobił tylko kawałek idąc to toalety, to wszystko. No cóż postanowiłam od razu położyć go spać. Już nie torturowałam go kompanie. Postanowiłam , że zrobimy to rano. Położyłam go spać. Codziennie ,albo mu czytałam, albo śpiewałam. Dzisiejszego wieczoru jak zwykle z resztą śpiewałam. 
-Liam miał racje. - Powiedział ktoś kiedy kończyłam. 
-Boże. No możecie przestać wszyscy podłsłuchiwać jak usypiam synka.  - Powiedział cicho, wstając do oto tej osoby. 
-Ale nie no serio masz ładny głos. - Powiedział blondasek. 
-Oj Niall przestań bo powiem Wiki ,że ma Cię ode mnie zabrać. -Powiedziałam  wypychając go za drzwi. 
-Czekaj. - Powiedział trzymając je tak abym ich nie zamknęłam. 
-Może będę miał dla Ciebie propozycję. -Powiedział 
-To powiedz mi jutro. -Powiedziałam. 
-Chcę żebyś śpiewała. - Powiedział a ja się cicho zaśmiałam ze względu na Grześka. 
 -Może jeszcze frytki do tego . -Wykrztusiłam z siebie. 
-Ewelina ja mówię serio. - Powiedział. 
-A o czym to wy tak namiętnie dyskutujecie beze mnie. -Nagle usłyszałam głos brunetki. 
-Twój przezabawny chłopak wymyślił sobie , że powinnam śpiewać. -Powiedziałam. 
-I ma racje. - Powiedziała. 
-I Ty Brutusie przeciwko mnie?!-Zaśmiali się. 
-Pogadamy o Tym jutro. -Powiedziała brunetka.- A Ty do łóżka. -Dodała ciągnąc swojego chłopaka. 
-Pomocy.- Powiedział w żarcie . Chyba. Zaśmiałam się i zamknęłam drzwi . Przebrałam się w piżamę i postanowiłam pójść zobaczyć co jest w telewizji. Wiem, że miałam telewior usiebie , ale Grzeisek spał więc nie mogłam sobie pozwolić na takie coś.  Zeszłam powoli na dół. Miałam nadzieję , że już nikogo tam nie będzie. I nie było. Myślę  jednak ,że gdyby nie fakt , że muszą wstać o jakiejś 4 nad ranem to pewnie by każdy by siedział i chlał w salonie. Usiadłam sobie wygodnie na sofie i włączyłam cicho telewizor. Znudzona skakałam po kanałach. 
-A kto tu spać nie może? -Nagle usłyszałam czyjś głos. Wystraszyłam się i to bardzo. 
-Zayn zabiję Cię. - Powiedziałam kiedy już siadał koło mnie.  Walnęłam go w ramie. 
-Auć.A to za co ? -Spytał. 
-Nie zauważyłeś, że jestem już stara i mogę łatwo dostać zawału?!- Zaśmiałam sie a on jeszcze bardziej .
-Dziewczyno jesteś młodsza ode mnie o kilka misięcy. Co ja jestem stary? -Oburzył się. 
-Ty? -Zaśmiałam się. 
-Wiek się nie liczy. Tylko wygląd.  -Powiedziałam z grymasem wymalowanym na ustach. 
-A co ty dziewczyno chcesz od swojego wyglądu? -Powiedział zabierając mi pilota. Było mi już obojętne co miała lecieć. Ziewnęłam. 
-Mam synka i jeszcze męża. Jestem tak jakby zużyta. - Zaśmiał się. 
-O cyzm ty dziewczyno gadasz. - Ponownie się zaśmiał. -Jesteś wspaniała i każdy facet chciałby być twój. -Powiedział mi miłe słowa i przytulił mnie do siebie. Poczułam jego cudnowe perfumy i woń jego ciała. Pewnie gdyby nie Perrie to może , może by coś się stąło . Zaśmiałam się po cichu. 
-A teraz leć spać. -Powiedział i wygonił mnie do swojego pokoju.

                                         ***
-Będziemy tęsknili. - Powiedziałam stojąc na lotnisku z samiuteńkiego rana. Grzesiek również chciał się z nimi porzegnać jednak została z nim mama Wiki. Nie miałam serca budzić go o 4 nad ranem. To dziecko i potrzebuje dużo snu. Przegnałam się z chłopcami no i oczywiście dziewczynami nie licząc Perrie. Z każdym przytuliłam się na porzegnanie. No bo jakby inaczej. Kiedy stanęłam przy Harrym poczułam się inaczej. I wiem ,że to żadne 'Motylki' czy coś. Jestem już chyba za stara na takie głupoty. No cóż nie ważne. Kiedy się przytuliliśmy to na serio coś poczułam. Może to Tylko mnie się wydawało. No bo ej nie mogę czuć czegoś do Stylesa. Ja przecież w głębi serca nadal kocham Jamesa. No tak James. Oderwałam się od loczka i prawie popłakałam. 
-To tylko miesiąc.- Powiedział mi na ucho. Poczułam jak jego oddech ociera się o moje ucho i lekko ociera o szyję. Czułam dreszcze. Tak jak przy pierwszym spotkaniu z Jamesem. Dlaczego ja zawsze wszystko kończę na Jamesie?  

-----------------------------------------
No i macie rozdział piąty jest 
troszeczkę krótki , starałam sie go troszeczkę 
rozszeżyć i mi się nawet udało , ale nei jest taki długi jaki bym chciałą. Jak pewnie zauważyliście zorbiłam stronę na fb
o tym blogu. Zrobiłam ją po to aby więcej 
ludzi mogło sie dowiedzieć 
o tym blogu i żebyście iwedzieli wszystko co
się dzieję na blogu. Wszyystko będę tam pisała, 
czyli kiedy będzie orzdział jakieś opużnienia. 
Będę zdjęcia dodawać itp Ma nadzieję 
,że ją polubicie :p

poniedziałek, 17 grudnia 2012

4. Że niby ja i Harry? Ich nie doczekanie.


-Wstawać. -Usłyszałam jakiś damski głos który z pewnością nie należał do Wiki. Kiedy otworzyłam oczy dostrzegłam , że tule się do Liama. Odsunęłam się z krzykiem. Chłopak właśnie się przebudzał. Serce waliło mi jak oszalałe. Jak mogliśmy zasnąć. Kiedy spojrzałam za siebie dostrzegłam Danielle. 
-O boże ja przepraszam to przypadek...- Zaczęłam mówić a dziewczyna się śmiała. Nie wiem czemu , ale Liam też. Co było w tym takiego zabawnego co..?
-Ewelina nie przejmuj się. -Powiedziała Danielle. -Wiem ,że do niczego nie doszło. Ani Ty ani Liam tacy nie jesteście.  -Powiedziała dalej rozbawiona. Kamień z serca mi spadł. Wstałam z sofy i dostrzegłam ,że Grzesiek schodzi na dół. 
-Mamusiuu. - Krzyknął i kiedy podbiegł wzięłam go na ręce. Z każdym dniem robił się coraz to cięższy , albo to ja byłam już stara i słaba. Ucałowałam go na powitanie. 
-Witaj mały szkrabie. -Powiedziała Danielle biorąc go ode mnie. Uśmiechnęłam się widząc uradowaną dziewczynę która tak bardzo cieszyła się z widoku dziecka. Liam dołączył się do niej i przyznam widok miałam śliczny. Wyglądali jakby sami pragnęli takiego łobuza. Wyglądali razem naprawdę  ślicznie i powinni mieć kiedyś razem dzieci.
-Ogólnie przyszłam do Ciebie. - Powiedziała nagle zerkając na mnie. 
-Do mnie ? -Zdziwiłam się. 
-No tak masz 30 min na przygotowanie się. Idziemy poszaleć. -Powiedziała. -Wiki śpiesz się. -Dodała. 
-No zaraz. - Odkrzaczała brunetka. Zaśmiałam się i poszłam się umyć i przebrać w coś ładnego.<Kliik > Kiedy zeszłam na dół dostrzegłam nie tylko Danielle i Wiktorie. Obok nich stała również Eleanor i Perrie. Wiki stała migdaląc się ze swoim chłopakiem. Kiedy mnie dostrzegły brunetka została odciągnięta od swojego partnera i wyszłyśmy poszaleć. Na mieście dziewczyny kupowały co tylko wpadało im w ręce , jednak ja z umiarem. Nie miałam pieniędzy na takie luksusy jak one. To co miałam teraz na sobie należało do tych 'lepszych' ubrańń. Jednak wcale mnie to nie przeszkadzało , przecież liczyło się towarzystwo a nie ilość zakupionych rzeczy. W końcu usiadłyśmy w Nandos. Z tego co pamiętałam ukochane miejsce Nialla. Od razu każda coś zamówiła i wtedy się zaczęło. 
-No w końcu gdzieś jesteśmy w pięć. -Powiedziała Perrie. 
-No w końcu mamy piątą do załogi. - Dodała Eleanor. 
-Piątą?- Spytałam. 
-No tak chłopców jest pięciu i teraz nas jest pięć, wię.... -Zaczęła Danielle. 
-O nie. - Powiedziałam. 
-O taak. - Powiedziały chórkiem. 
-Nie zeswatacie mnie z Harrym. -Powiedziałam śmiejąc się . One też. 
-No ale dziewczyno nie widzisz jak na Ciebie patrzył? -Spytała Wiki.
-Na mnie? -Spytałam. 
-A co przezroczysta jesteś?-Zadrwiła. Śmiałyśmy się przez cały czas. Nie mogłam uwierzyć, że one wpadły na tak chory pomysł. Że niby ja i Harry? Ich nie doczekanie. Harry to przystojny gwiazdor a ja to szara , biedna myszka. I jak wspominałam wczęśniej jest też Grzesiek. Na świecie coraz mniej jest miłych facetów więc wątpiłam w to , że znaję kogoś nowego . 
-A tak poza tym to chcę się najpierw rozwieść, a potem może będę myślała o miłości . -Powiedziałam. Ściemniało się, więc postanowiłyśmy wracać. Była sobota tak więc Perrie i Eleanor miały nocować u swoich chłopaków. Wiki ten zaszczyt miała na co dzień. I od jakiegoś czasu ja też. Kiedy wracałyśmy do domu James nadal bombardował mnie telefonami. Oczywiście , że nie odebrałam. Nie jestem głupia i wiem , że będzie starał się zrobić wszystko aby mnie odzyskać i jestem w nim zakochana więc jestem w stanie jeszcze do niego wrócić. Grzesiek od razu podbiegł do mnie , był stęskniony. No tak zostawiłam go na wiele godzin samego z chłopakami. 
-Mam nadzieję , że mi go nie popsuliście. - Powiedziałam czochrając małego po głowie na co chłopiec zabierał moją rękę i poprawiał sobie włoski. Każdy się zaśmiał. Poszłam zrobić jemu coś do jedzenia a przy okazji dla reszty niewyżytych dzieciaków w salonie. Dziewczyny pomogły mi i w 10 minut zrobiłyśmy jakieś 3 talerze kanapek dosłownie ze wszystkim czym się dało. Kiedy Niall to wszystko zobaczyła aż oczka mu się zaświeciły na co Wiktoria zrobiła się zazdrosna jak to biedna Wiki. Kiedy Grzesiek zjadł poszłam go wykompać i jak zwykle do snu zaśpiewałam mu piosenkę o kotkach. Kiedy zasnął poszłam na dól na umówiony maraton filmowy. Przysięgam , że nigdy więcej  z nimi nie oglądam żadnego filmu. Nie dość, że zrobili bałagan bo porozrzucali jedzenie po całym salonie to jeszcze komentowali wszystko i z komedii stała się jeszcze większa komedia. Każdy z nas zasnął na sofie. Kiedy się przebudziłam walnęłam telefonem o jakąś szafkę za to , że mnie budził. Od razu poczułam ukucie w brzuchu, no tak wielki pon Harold Styles wbijał mi łokieć w brzuch. Starałam się wstać jakoś z podłogi na której leżeliśmy tak aby jego a tym bardziej reszty nie pobudzić. Pech chciał, że loczek się obudził mamrotając coś i cała reszta również się pobudziła. 
-Pięknie Styles , no pięknie. -Zakpiłam z niego stojąc już nad jego głową.  
-Twój telefon daje o sobie znać. -Powiedział Louis podając mi to zło co mnie obudziło. 
-Znowu on ? -Spytała Perrie pewnie widząc moją zniesmaczoną minę. 
-Niestety -Powiedziałam ponownie odrzucając połączenie. 
-Czy on się nigdy nie znudzi. -Zajęczała Wiki. 
-On ją kocha. -Nagle wtrącił się Zayn. -Nie trawie go ,ale widać, że Cie kocha. 
- I co może powinnam do niego wrócić. ?-Spytałam. 
-To twoje życie rób z nim co chcesz. Jednak ja bym na twoim miejscu się w to znowu nie pakował. -Powiedział tuląc mnie. Nagle cała gromada zaczęła mnie dusić. 
-A miejsce dla mnie gdzie?-Nagle usłyszałam głos Grześka. Wszyscy odsunęli się ode mnie i dali mu do mnie dojść. Przytululiłam go tak jak jeszcze nigdy. Niestety sobota i miałam iść do pracy . Grzesiek został z  nimi a ja siedziałam w restauracji. 
-Ewelina. -Nagle usłyszałam głos Jamesa. 
-Pracuje. -Powiedziałam odchodząc od niego . 
-Kochanie zrobię dla Ciebie wszystko. Ale błagam Cię wróć. -Powiedział. 
-Po to żeby znowu zaczynać kłótnie?-Spytałam. 
-Nie. Bo Cię kocham i wiem ,że Ty mnie też. - Powiedział. I miał rację. Miałam ochotę się dosłownie na niego rzucić i krzyknąć jak bardzo go kocham, ale nie mogłam. 
-Odejdź.-Powiedziałam. Nie zwrócił na to uwagi. - Proszę , odejdź. - Dodałam. Chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił. Nie protestowałam. Wtuliłam się w niego mając łzy w oczach. 
- Nie przeszkadźam? -Nagle usłyszałam czyjś głos. Kiedy odsunęłam się od chłopaka dostrzegłam nikogo innego jak Louisa i Zayna. James od razu spojrzał na nich , potem na mnie. 
-Pogadamy później. -Powiedział i odszedł. 
-I co tak po prostu do niego wróciłaś?- Spytał Louis kiedy wyszedł restauracji. 
-Co?Nie. -Powiedziałam zdejmując mój fartuszek. Zostawiłam ich na sekundkę i pobiegłam po swoje rzeczy. 
-No to jestem już gotowa.- Powiedziałam gotowa na powrót do domu.  

--------------------------------------------
Dobra tak jak pisałąm wcześniej 
to rozdział będzie co dwa dni . 
Nikt bie wchodzi jak dodaje po 23
no to będę dodwać o 21.
No dzisiaj się moze spóźniłam , 
no ale ogólnie będzie o 21. 
I mam wielką proźbę no komentujcie. 
Jestem wam wdzięczna , że mam po około 5
no ale ludzie :P Tyle dni czkeacie to możecie dać 
jakiś komet. Jak patrze ilu ludzi weszło 
na rozdział to widze conajmniej 20
i tu tylko 5 komentarzy. Chodzi mi o wasze opinie. 
O szczere opinie. 

sobota, 15 grudnia 2012

3. Dotknęłam dłonią jego klatki piersiowej poczułam to ciepło które zawsze biło od niego.


W sekundę Harold postawił mnie na ziemię. Spojrzał na mnie a jedynie kiwnęłam mu głową na znak , że spokojnie może zostawić nas samych . Loczek westchnął i odszedł powoli mierżąc Jamesa. Mężczyzna stojący na przeciwko mnie chciał już wejść do mieszkania jednak w ostatniej chwili go zatrzymałam. Kiedy dotknęłam dłonią jego klatki piersiowej poczułam to ciepło które zawsze biło od niego. Poczułam jak bardzo go kocham. Spojrzałam w jego cudowne tęczówki i czułam jak się rozpływam. Tak nadal kochałam tego człowieka , jednak wiedziałam , że długo z nim nie wytrzymam. Wypchnęłam go na podwórko i sama za nim poszłam. 
-Czego tutaj chcesz? -Spytałam , jednak kilka minut wcześniej dokładnie się wyraził 
-Nie podoba mi się gdzie i z kim jesteś. - Powiedział 
-Gdyby nie oni to byśmy pewnie zamarzli na śmierć w parku. - Krzyknęłam. 
-Nikt nie kazał Ci go zabierać i odstawiać cyrki. - Powiedział już podnosząc swój ton. Ten który nie wskazywał nic dobrego. W gardle poczułam wielką gulę której za nic nie mogłam przełknąć. Zbyt bardzo się denerwowałam. 
-Odstawiać cyrki ? Nie chcę nic mówić, ale to Ty uderzyłeś mnie i naszego syna. - Powiedziałam prawie krzycząc. 
-Wiem i przepraszam, ale nie możesz tak go zabierać do obcych i się wyprowadzić ode mnie. -Powiedział. 
-Owszem mogę. Rozumiem , że jest Ci przykro , ale ja tak dłużej nie wytrzymam. Rozumiem gdyby to się stało pierwszy raz.  -Powiedziałam. James wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć.  Bałam się go z każdą sekundą coraz to bardziej . Pocieszało mnie jedynie to , że cała piątka dorosłych chłopaków była w domu i , że na pewno ktoś stoi pod drzwiami i odsłuchuje. 
-Dobra masz ostatnią szansę. Wracasz ze mną teraz do domu, albo.... -Nie dokończył bo drzwi się otworzyły i w nich stanął Zayn. 
-Jakiś problem ? -Spytał Malik. 
-Rozmawiam z żoną. -Powiedział James już przybliżając się do mulata. 
-Zayn wszystko w porządku.- Powiedziałam patrząc na chłopaka. On spojrzał na mnie. 
-I tak nie pójdę. - Powiedział. Przekręciłam jedynie oczami. 
-James. Ja...-Zaczęłam się jąkać.- Ja... Ja chcę rozwodu.- Powiedziałam. Mój mąż stał w ciszy przez kilka sekund potem wybuchnął śmiechem. 
-Rozwód? Dziewczyno Ty beze mnie nie dasz sobie rady.- Powiedział ponownie wybuchając śmiechem. Widać było po Zaynie , że zaraz nie wytrzyma i rzuci się na Jamesa. 
-Owszem poradzi sobie. Jest mądra i zawsze da sobie rade a nawet jeśli nie to jest z nami. - Powiedział i  złapał mnie za rękę. Ponownie poczułam ciepło tylko, że tym razem bijące od Malika. Widać było jak Jamesowi nie pasuje to co się teraz dzieje. 
-Więc chcesz rozwodu? -Spytał , jedynie pokiwałam głową.  Mężczyzna zaczął odchodzić bez porzegnania. Stałam dalej w miejscu i patrzyłam jak odchodzi. Zayn zaczął ciągnąc mnie do domu, ale ja stałam jak paraliżowana.  James odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie. Zaczęłam płakać. Normalnie płakać. Może dlatego , że James to mężczyzna którego nadal kocham . Tak bardzo mocno go kochałam. Ranił mnie, ale i tak z jednej strony chciałam mu wybaczyć i wrócić do tego co było kiedyś. Jednak sama już nie wiem co było kiedyś. Zayn otarł moją łzę. Spojrzałam na mulata i jeszcze bardziej się rozryczałam. 
-Dlaczego to mnie zawsze spotyka?-Chłopak nie od powiedział. Weszliśmy do domu w momencie kiedy James zniknął nam z pola widzenia. 
-I co ? -Spytała Wiki. 
-Nie mam ochoty na razie z nikim gadać. - Powiedziałam i pokierowałam się do mojego pokoju. Padłam na łóżko jak jakiś worek z kartoflami i płakałam wtulona w poduszkę. Po kilku sekundach usłyszałam ciche pukanie do drzwi i się uchyliły. Nie zwróciłam na to uwagi.  Poczułam jedynie jak ktoś siada na moim łóżku i głaszcze mnie po głowie. Mogłam przysiąść bez patrzenia  ,że to Wiki, ona jedyna jest taka kochana. Może i chłopcy też, ale to nie jest to samo. Kiedy chciałam sprawdzić, czy się nie myliłam dostrzegłam tą właśnie o to osobę. I miałam rację. Piękna brunetka patrzyła na mnie tymi swoimi zaszklonymi tęczówkami. Od razu podniosłam się i rzuciłam jej w ramiona. Dziewczyna głaskała mnie po głowie i pocieszała mówiąc, że wszystko będzie dobrze. Nie wierzyłam w to , jednak miałam taką nadzieję. Najgorsze było jednak to , że nadal kochałam Jamesa. No to nic dziwnego , tyle lat z tym człowiekiem, do tego dziecko i małżeństwo. Rozwód to przecież nic prostego jak dla mnie i coś mi się zdawało , że dla niego to też nie jest łatwe. Przecież wydawało i szczerze nadal mi się wydaje , że James mnie kocha jednak może też być , że się tylko mylę. Kiedy moja przyjaciółka mnie pocieszała do pokoju wszedł Grzesiek. Nie chciałam żeby widział jak płaczę. Znowu. Chłopiec był już duży i jak zwykle wszystko rozumiał. Cieszyłam się często , że mam tak mądrego synka jednak teraz wolałabym żeby nie rozumiał co się dzieje. Wiki wstała z łóżka a chłopiec zajął jej miejsce. Spojrzał na mnie po czym ucałował mój policzek. Od razu poczułam się na nowo szczęśliwa...? Może i tak. James się już nie liczy. To Grzesiek jest teraz moją jedyną rodziną. No i może jeszcze Wiki. Przytuliłam się do chłopca , a moją przyjaciółka wyszła uśmiechając się do mnie. Zostawiła nas całkiem samych. Dobrze wiedziała czego mi trzeba. Leżałam tak z Grześkiem opowiadając mu bajki przez pewien czas. Nawet nie wiedziałam ile minęło. Jednak kiedy dostrzegłam , że jest już całkiem ciemno wiedziałam, że czas na położenie go do łóżka. Spojrzałam na zegarek i była dopiero 19. No cóż nic dziwnego , że tak ciemno skoro już jest zima. Wstałam nie chętnie z łóżka i pociągnęłam go do łazienki żeby go umyć. Jak zwykle kupa śmiechu i oczywiście z łazienki wyszłam cała mokra. Położyłam spać chłopca do jego nowego, pięknie umeblowanego pokoju. Zanim wyszłam to stwierdził, że jeszcze nie chce spać samemu. Oczywiście , że zgodziłam się, żeby spał ze mną. Uradowany Grzesiek zaczął skakać  ze szczęścia. Położyliśmy się ponownie w moim łóżku i tak zaczęłam dawać swój mały , prywatny koncert który kontynuowałam co wieczór. 
Jak zwykle śpiewałam mu jego ukochaną piosenkę. Może i nie rozumiał z niej każdego słowa bo śpiewałam po Polsku ale i tak kochał ją najbardziej od nie pamiętnych czasów. Kiedy skończyłam śpiewać tradycyjnie spał wtulony w misia od Wiki. 
-Nie wiedziałem , że śpiewasz. -Nagle za mną ktoś się pojawił. Kiedy się odwróciłam dostrzegłam nikogo innego jak Liama. Stał uśmiechając się do mnie jak nigdy. Nie widziałam swojej twarzy jednak poczułam, że jest ona gorąca, więc pewnie spaliłam buraka. Wstałam z łóżka zostawiając jedynie zapaloną jedną małą lampkę i wyszłam z pokoju zostawiając również otwarte drzwi i lekko zapalone światło na korytarzu. 
-Boi się ciemność . -Powiedziałam schodząc już na dół. 
-Sam chciałbym taką matkę jak on. - Powiedział jedynie się zaśmiałam mówiąc , że przesadza. Usiedliśmy na sofie w salonie. Zdziwiłam się bo nikogo nie było. 
-A gdzie reszta? -Spytałam zaciekawiona. Koło nas biegał jedynie Carrot a tak to żadnej żywej duszy.
-Niall i Wiki zajmują się sobą w ich sypialni.- Zaśmiał się mówiąc to. 
-Harry gdzieś wyszedł i za pewne będzie rano , albo w nocy pijany więc jak usłyszysz obijanie się o meble to się nie bój. - Tym razem to ja się zaśmiałam. 
-Zayn pojechał do Perrie. A Louis pewnie się w swoim pokoju fap fapuje -Powiedział śmiejąc się. Również to zrobiłam. 
-Wcale się nie fap fapuje. -Nagle usłyszałam głos za sobą. 
-Boże Louis nie strasz tak.  -Powiedziałam. 
-No tak nasz marchewkowy potwór zrobił sobie przerwę. -Zaśmiał się Payn na co dostał poduszką już od znikającego Tomlinsona.Wraz z Liamem rozmawialiśmy tak przez pewien czas. W jego towarzystwie czułam się całkowicie wyluzowana i normalnie. Zawsze słyszałam, że to właśnie z Liamem da się najbardziej pogadać. Ludzie się nie mylili był wspaniały, jednak nie w tym sensie. Może patrząc na niego myślałam o tym , że mnie pociągał , ale no na litość boską ja jeszcze nie mam rozwodu a on ma dziewczynę do tego nie byle jaką dziewczynę. Danielle. Piękna, młoda, bogata tancerka a przede wszystkim bez męża i dziecka. Nie to , że Grzesiek jest dla mnie ciężarem czy coś , bo nigdy nie żałowałam tego ,że go urodziłam. Wręcz przeciwnie, dzięki niemu mam po co żyć. Wracając do Danielle, znałam ją. Może nie jakoś super, ale się znałyśmy i zdążyłam się dowiedzieć o niej tego , że zasługuje na miano dziewczyny Liama. Była tak samo wspaniała jak i on sam. Miła i zawsze życzliwa. Lubiłam ją , a ona twierdziła, że lubi mnie. 
---------------------------------------------------
I kolejny rozdział. Coś mi się chyba
pomyliło i miał być jutro, a nie 
dzisiaj no ale jednak
będę dodawała co drugi dzień. 
I co myślicie? 
Zgadzacie się na coś takiego? :P